Zdjęcie roznegliżowanej nałożnicy Ramzesa czyli fotos z „Faraona” Jerzego Kawalerowicza to jeden z ciekawszych eksponatów. Na niezwykłej wystawie bibliotekarze z Czytelni Zakładowej Instytutu Filologii Polskiej KUL pokazują co czytelnicy zostawili w książkach
– Gablota przygotowana była z myślą o organizowanym na naszej uczelni światowym zjeździe absolwentów. Nikt nie rozpoznał swoich zakładek, ale sporo osób dyskutowało czy przypadkiem jakieś zapiski nie należą do ich koleżanki czy kolegi –mówi Katarzyna Sołtys. – Ja pracuję tu trzy lata, ale teczka z pozostawionymi w książkach nietypowymi zakładkami i wpisami jest zapełniania od wielu, wielu lat. Najstarszy jest kawałek rachunku z kwietnia 1954 roku i rewers, na którego odwrocie zapisano informację, że „magazyn nieczynny do godz. 17”. Chodziło o 23 lutego 1965 roku – dodaje.
Bibliotekarze najdłużej zastanawiali się czy mogą wyeksponować pokwitowanie za mandat, który wystawiono w 1971 r. za jazdę i przewóz bagażu bez biletu. Dokument wystawił i kwitował kasjer Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Stacja Ruchu w Lublinie. Oryginalna zakładka trafiła w końcu do gabloty, bo kasjer używał tak kiepskiego długopisu, że dane pasażera na gapę są praktycznie nieczytelne.
Uśmiech budzą ozdobione odręcznymi czaszkami i piszczelami notatki „Kategorie przeżywania żałoby w trenach Jana Kochanowskiego”. Ich autor notował, w którym trenie jest: żal, egoizm, kpina ze stoicyzmu, a gdzie niezgoda na śmierć.
Jest ślad po jakimś melomanie, który dwadzieścia lat temu pojechał do Opery Narodowej na „Nabucco” (wydał 45 zł), kimś kto wydawał w styczniu na dentystę czy osobie, która notowała wyniki sportowe piłkarskiej ekstraklasy. Jak oceniają redaktorzy naszego działu sportowego te mecze rozgrywano co najmniej kilkadziesiąt lat temu.
Wzrok przykuwa, oprócz fotosu z Barbarą Brylską reklamującą „Faraona”, zdjęcie Indianina z wierzchowcem. To reprint fotografii zrobionej w Nebrasce koło 1898 przez Johna Andersona, a pocztówkę w 1989 roku wydało Nebraska State Historical Society.
Te wszystkie znaleziska zawdzięczamy – oprócz skrupulatności bibliotekarzy – cyfryzacji. Zbiór, który liczy około 60 tysięcy woluminów, przechodzi tzw. retrokonwersję. To proces przenoszenia opisów katalogowych, bibliograficznych księgozbioru z katalogu kartkowego biblioteki do katalogu komputerowego. Trzeba sprawdzić każdy opis i każdą książkę. Nawet taką, do której od dziesięcioleci nikt nie zaglądał.
Wystawa w czytelni w budynku głównym KUL (Al. Racławickie 14) czynna będzie do sierpnia. To nie pierwsza taka ekspozycja. Trzy lata temu na wystawę czytelniczych śladów zaprosiła Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Lublinie. Do dziś prezentację można oglądać na stronie placówki.