Po ulicy Górskiej w Lublinie chodził mężczyzna, który wymachiwał i groził maczetą. W jego mieszkaniu policja znalazła ponad 4 tys. sztuk amunicji.
- Funkcjonariusze zastali Bernarda L. opartego o płotek przed blokiem - mówi Piotra Branica, z biura prasowego KMP w Lublinie. - Okazało się, że mężczyzna rzeczywiście trzyma w ręku maczetę.
Policjanci odebrali mu niebezpieczne narzędzie. Bernard L. tłumaczył się, że mężczyzna, który wezwał policję nazwał go pedofilem. Bał się, że zostanie zaatakowany przez jego kolegów. Do obrony wziął więc maczetę.
Trafił do izby zatrzymań. Miał 1,5 promila alkoholu.