– Bił, rozebrał i „uczył polskiego” paralizatorem – tak policjant z Lublina miał potraktować francuskiego turystę. Znamy szczegóły aktu oskarżenia w tej sprawie. Oprócz Marcina G. przed sądem staną jego dwaj koledzy z komisariatu.
41-letni Marcin G. odpowie za znęcanie się nad dwoma zatrzymanymi. Chodzi o wydarzenia, do których doszło w nocy z 3 na 4 czerwca w Lublinie. Francuz Igor C. przyjechał wtedy do Lublina na „Noc Kultury”. Nad ranem wracał z kolegą taksówką, ale nie potrafił podać nazwy hotelu, w którym się zatrzymał.
Kolega wysiadł, a taksówkarz podwiózł Igora C. do najbliższego patrolu policji, który interweniował przy ul. Kołłątaja. Kierowca oświadczył, że jego klient nie chce płacić. Igor C. wysiadł i próbował coś tłumaczyć policjantom po angielsku. Piotr D. i Łukasz U. skuli go i zapakowali do radiowozu. Odwieźli mężczyznę do izby wytrzeźwień przy ul. Północnej.
– Przywieźliśmy Francuza – ogłosił Łukasz U. obecnym na miejscu pracownikom. Z akt sprawy wynika, że wyszli oni przed budynek, żeby zobaczyć cudzoziemca. Igor C. nie mówił po polsku. Na miejscu był jednak policjant – Marcin G. z III komisariatu.
– Znam sposób, jak go nauczyć polskiego – miał oświadczyć mundurowy i podszedł do otwartych drzwi policyjnego fiata ducato. Uderzył skutego Igora C. w twarz, rozcinając mu wargę.
Śledczy ustalili, że Marcin G. pokazał zatrzymanemu paralizator imitujący latarkę. Pytał, dlaczego nie miał pieniędzy na taksówkę, skoro ma drogi zegarek i buty. Igor C. zaczął przeklinać. Z akt sprawy wynika, że Marcin G. poraził go wtedy paralizatorem w klatkę piersiową i jądra. Ściągnął zatrzymanemu spodnie. Igor C. płakał i mówił, że go boli. Wtedy według śledczych, Marcin G. ściągnął mu bokserki i trzy raz poraził prądem w jądra i penisa. Dwaj inni policjanci – Łukasz U. i Piotr D. stali obok i wszystkiemu się przyglądali. Po wyjściu z izby wytrzeźwień zatrzymany turysta powiadomił o sprawie policję i prokuraturę.
Feralnej nocy Marcin G. był w izbie wytrzeźwień, bo przywiózł tam innego zatrzymanego. 24-letni Rafał K. został pobity w klubie w centrum Lublina. Napastnicy kopali go w twarz, łamiąc mu szczękę. Zakrwawiony mężczyzna szedł ulicą, szukając tych, którzy go napadli. Marcin G. był na patrolu z koleżanką. Zauważyli 24-latka i zabrali go do izby wytrzeźwień. Z akt sprawy wynika, że tam, w pomieszczeniu bez kamer, Marcin G. raził zatrzymanego paralizatorem w genitalia. Widząc to policjantka z patrolu zabrała Rafała K. do łazienki, a potem prowadząc zatrzymanego unikała spotkania z Marcinem G.
Kiedy sprawę opisały media, w III komisariacie w Lublinie przeprowadzono kontrolę. W służbowej szafce Marcina G. znaleziono prywatny paralizator. Policjant nie powinien go używać na służbie. 41-latek oraz Piotr D. i Łukasz U. zostali zawieszeni, a potem wyrzuceni z policji.
Podczas przesłuchania w prokuraturze Marcin G. i Piotr D. nie przyznali się do zarzutów. Nie składali wyjaśnień. Łukasz U. także się nie przyznał. Przekonywał, że przy zatrzymaniu Igora C. nie przekroczono uprawnień. Wszystko miało się odbyć zgodnie z przepisami. Policjantom grozi nawet do 10 lat więzienia. Ich proces w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód rozpocznie się 21 listopada.
Zobacz także: Trzech policjantów z Lublina aresztowanych. Odpowiedzą za bezprawne użycie paralizatora
Wideo: TVN 24 / x-news / Archiwum (18.06.2017)