Zbigniew Derdziuk, rodem z Lubelszczyzny, został sekretarzem stanu w kancelarii premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Znany jest z zajmowania niezliczonych stanowisk dyrektorskich oraz pysznej anegdoty.
do wielkiej polityki. Pod koniec lat 90. zasiadał w fotelu sekretarza stanu w kancelarii Jerzego Buzka. Ostatnio koordynował prace zespołu przygotowującego dla PiS program „Tanie Państwo”.
Trudno zliczyć firmy i urzędy, w których po 1989 roku Derdziuk pracował. Działał w radach nadzorczych PKO BP i Totalizatora Sportowego, prowadził marketing w Polskim Banku Inwestycyjnym, był szefem biura zarządu Telewizji Familijnej. Uchodzi za bliskiego współpracownika Wiesława Walendziaka, wpływowego prawicowego polityka i byłego prezesa TVP. Derdziuk był w telewizji m.in. dyrektorem biura planowania strategicznego. Wcześniej pracował jako dyrektor Gabinetu Szefa Kancelarii Sejmu.
O obecnym sekretarzu stanu w Kancelarii Premiera krąży anegdota, którą przypomniał niedawno tygodnik Wprost. W latach 80. polityk studiował z Kazikiem Staszewskim, teraz muzykiem z rockowego zespołu Kult. Pewnego razu Staszewski poprosił go o kartki na wódkę, Derdziuk, abstynent, odparł: „Nie mogę. Muszę tatowi oddać”.
Nowy-stary minister urodził się w Skierbieszowie, jest socjologiem po Uniwersytecie Warszawskim. Ma żonę lekarkę i czwórkę dzieci. Dwaj jego bracia są duchownymi. Andrzej, bliźniak Zbigniewa
Derdziuka, to zakonnik i profesor na KUL.