Sanepid po raz kolejny zabronił kąpieli w Zalewie Zemborzyckim, który znów opanowały sinice. Brudny jest też miejski
odcinek Bystrzycy. Mimo to chętnych do pływania w rzece
nie brakuje.
letni Kamil. - Na dworze upał. Fajnie popluskać się w wodzie - dodaje uradowana 8-letnia Zuzia. - Rodzice nie mają nic przeciwko temu.
Ale w rzece pływają nie tylko dzieci. Jadąc ścieżką rowerową bez trudu można spotkać kąpiących się w Bystrzycy dorosłych. Mimo że to zabronione.
- W Bystrzycy nie powinno się kąpać - tłumaczy Teresa Zań z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie. - Chyba że na własną odpowiedzialność.
To samo mówią w sanepidzie. - Na dzikich kąpieliskach, a tylko takie są na Bystrzycy w Lublinie, ludzie pływają na własne ryzyko - wyjaśnia Jerzy Kowalczyk, rzecznik lubelskiego sanepidu. - Nie badamy tam wody. Prowadzimy tylko analizy jakości wody na kąpieliskach, których zarządcy się do nas zgłoszą.
Jakość wody w Bystrzycy monitoruje za to Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. - Ostatnie badania były prowadzone w czerwcu - mówi Alicja Roguska z lubelskiego WIOŚ. - Wyniki będą znane w przyszłym tygodniu.
- Ale nie trzeba szczegółowych analiz, żeby zobaczyć jak wygląda miejski odcinek rzeki - zauważa Leszek Daniewski, organizator spływów kajakowych po Bystrzycy. - My pływamy tylko na rzece poza Lublinem, w jej górnym biegu. Tam woda jest w niezłym stanie. Tyle że potem rzeka wpływa do zalewu. I zabiera stamtąd wszystkie zarazy, z sinicami włącznie.
Daniewski nie ma wątpliwości. - W mieście na pewno nie powinno się kąpać w Bystrzycy - mówi. - Przecież woda nie różni się tam od tej z zalewu. A skoro kąpiele w zalewie są zabronione, to i do rzeki nie należy wchodzić. •