63-letni Stanisław O. twierdził, że jest szefem terenu, na którym stoi bar, więc należy mu się haracz. Pieniądze usiłował wymusić pokazując brzytwę. Święta spędził w areszcie.
Potem podszedł do właściciela baru. Grożąc brzytwą zażądał haraczu za lokal i stojący na parkingu samochód. Mówił, że "rządzi całą dzielnicą i nikt nie będzie mu podskakiwał”. Uciekł gdy zobaczył, że obsługa baru dzwoni po policję.
Policjanci ustalili jego nazwisko. Stanisław O. został zatrzymany a potem aresztowany przez Sąd Rejonowy w Lublinie. Odpowie za wymuszenia rozbójnicze.