Lubelscy kierowcy, policjanci i urzędnicy nie zostawiają suchej nitki na Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. System, który miał ułatwić rejestrację samochodu, ściganie drogowych piratów i ukrócić handel kradzionymi autami, praktycznie nie działa.
– Bo u nas system działa w jedną stronę – przyznaje Roman Gołębiowski, kierownik referatu ewidencji pojazdów w lubelskim magistracie. – Możemy tylko wprowadzać dane do CEPiK. A żeby sprawdzić przeszłość auta, musimy wysyłać pisemne pytania do innego powiatu. Tymczasem średnio co trzeci rejestrowany u nas samochód został kupiony poza Lublinem. I każdego dnia wysyłamy około 50 pytań do innych starostw. Gdyby system działał jak trzeba, kierowcy nie musieliby tyle czekać na stałe tablice rejestracyjne.
Problem z CEPiK-iem mają też policjanci. Liczyli, że dzięki komputerowej bazie od ręki sprawdzą, czy zatrzymany na drodze samochód nie jest kradziony, a kierowca ma ważne prawo jazdy. – To, co bym powiedział na temat CEPiK, nie nadawałoby się do publikacji. Ta baza po prostu nie działa – mówi wysoki rangą policjant Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Dlatego funkcjonariusze, zamiast sprawdzić w komputerze dane o kierowcach lub autach, wciąż wysyłają pisma do starostw z prośbą o zweryfikowanie tych informacji. – Miesięcznie mamy ok. 150–200 takich wniosków – mówi Paweł Kędracki, kierownik Wydziału Komunikacji w parczewskim starostwie. Tam urzędnicy nadal posługują się własną bazą danych. Nie mają dostępu do CEPiK. Kiedy będą mieli? – Nie wiem – odpowiada Kędracki.
Za wprowadzenie i funkcjonowanie centralnej ewidencji odpowiada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. – To, kiedy starostwa będą podpięte, zależy głównie od nich. To nie jest tak, że my im wszystko przygotujemy – mówi Marek Gieorgica, rzecznik MSWiA.
– Jakby coś było od nas zależne, to byśmy to zrobili. Ale nie dostaliśmy żadnych zaleceń – dziwi się Gołębiowski. – Napisali nam tylko, że sukcesywnie podpinają kolejne starostwa.
– Sukcesywnie – potwierdza rzecznik MSWiA.
Ale w żadnym z lubelskich starostw, do których dzwoniliśmy, nie wiedzieli, kiedy CEPiK do nich dotrze. •