Sex, orgia i skandale – tak przywitał publiczność Skiba, wokalista Big Cyc. Była sobota, godz. 23.45. pod sceną szalał tłum. – W bagażniku mamy Leppera, którego zaraz nadmuchamy – koncert Skiby i spółki przebiegał pod swojskim hasłem „Słoma z butów nam wystaje, Andrzej Lepper rządzi krajem”.
Potem rozpętało się piekło: na scenie szalał Swawolny Dyzio, a wokół ulewa, wiatr i błyskawice. – To przeklęte miejsce! Znowu pada i wieje – krzyczał Dyzio, na Feliniadzie trzeci raz z rzędu. – Ale wy zostajecie?
Przed godz. 23 na scenie pojawił się „Oddział Zamknięty”, który grał aż do 1.30 w nocy. Nie zabrakło wspólnego grania z byłą basistką „Oddziału”, a obecnie podporą zespołu „Matka” – Liz Jasiak.
Sobota zaczęła się siłowo: „SuperFelinMen”, czyli przeciąganie 3-tonowego ciągnika, bieg z workiem ziemniaków i przetaczanie wielkiej opony. A potem sztafeta piwna zorganizowana przez sponsora, piwo „Królewskie”. – Bardzo dziękujemy za pomoc przy Feliniadzie – mówi Sławomir Dłubak, jeden z organizatorów.
„Raven”, „Drewutnia” i konkursy trzymały ludzi w napięciu. Ale wszyscy czekali na „Big Cyca”. Wreszcie dojechali. Kilka minut przed północą pojawili się w pełnym składzie na scenie. – Uwielbiam ich! To taki śpiewający „Monthy Python” – entuzjazmował się Marek Wieliczko, a wraz z nim ponad 7 tys. ludzi, którzy dotarli na Felin.
Najpierw motyw ze „Stawki większej niż życie”. Potem „Berlin Zachodni”. – No, nareszcie jesteśmy – poinformował zebranych Skiba. – Przedstawię zespół: na basie Edyta Górniak, na klawiszach Maryla Rodowicz, na gitarze, chyba wszyscy poznali, Violetta Villas, no i ja, Czesław Miłosz! Gramy pod hasłem „Kto Leppera zna, wszystko w d... ma!”
Przy tym okrzyku kilku słuchaczy zapragnęło zobaczyć wdzięki Skiby. On jednak delikatnie odmówił.
Na scenie leżały przygotowane peruki i inne akcesoria. Po co? – A teraz pierwszy gość, Krzysztof Krawczyk i jego słynny gest „czyszczenia szyby”. W Krawczyka wcielił się sam Skiba, ubrany w niemiłosiernie błyszczącą marynarkę. Był też prawdziwy raper z USA i wreszcie Skiba z wielką gumową pałką i w milicyjnym hełmie. „Każdy facet to świnia”, „Zbyszek kieliszek, koleżanka szklanka”. I tak hit za hitem. Prawie do drugiej w nocy.
Żadnych burd, żadnego bałaganu. Świetna impreza.