Już 15 milionów zł sięga strata Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Problemem są trzy oddziały nieonkologiczne, które nie mają kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Mimo to szpital nie zamierza ich zamykać
Chodzi o oddziały otolaryngologii, urologii i ortopedii. Latem 2015 r. ówczesna dyrektor COZL Elżbieta Starosławska zatrudniła w nich ponad 300 osób, nie mając kontraktów z NFZ. Był to jeden z powodów konfliktu z marszałkiem, który zakończył się jej dyscyplinarnym zwolnieniem i sprawą sądową.
– Na początku sierpnia planuję spotkanie z prezesem NFZ. Będziemy rozmawiać o możliwościach kontraktowania. Równocześnie będę prowadził rozmowy z Ministerstwem Zdrowia – mówi Jerzy Kuliński, dyrektor COZL. Przyznaje, że problemy z kontraktowaniem powiększają stratę szpitala.
– Należałoby się zastanowić czy utrzymywanie oddziałów, które wpływają na powiększanie się długu ma w ogóle sens. Mapy zdrowotne dla naszego województwa nie wskazują na konieczność tworzenia nowych oddziałów w tych zakresach, przez co szanse na uzyskanie kontraktu są marne – uważa Marek Kos, dyrektor szpitala w Kraśniku i radny wojewódzki, który zażądał wyjaśnień w tej sprawie od marszałka województwa. Kos podkreśla, że COZL jest w kiepskiej sytuacji finansowej i musi się ratować pożyczkami, a mimo to utrzymuje oddziały bez kontraktu.
Dyrekcja COZL nie zamierza jednak zamykać oddziałów. – Mam nadzieję, że minister przychyli się do naszego wniosku o zmianę kryteriów w postępowaniach konkursowych i możliwości startowania przez nasz szpital w zakresach onkologicznych w ramach trzech oddziałów – mówi Kuliński. – Na świadczenia nieonkologiczne będziemy się starali uzyskać odrębne finansowanie z NFZ. Udaje nam się rozliczać świadczenia w trybie indywidualnym. Jest to jednak znacznie trudniejsze, a procedura dłużej trwa.