– Szlag mnie trafił. Takiego poziomu obłudy i hipokryzji nie można tolerować – tak Janusz Palikot komentuje wyborcze billboardy Włodzimierza Karpińskiego.
I proponuje mu własną wersję plakatu z hasłem „ch… tam z tą Polską wschodnią” – tekstem z nagrań, które wypłynęły tzw. aferze taśmowej.
Kilka dni temu w całym województwie pojawiły się billboardy z wizerunkiem Karpińskiego i hasłem „Dotrzymałem słowa”. To wyprowadziło z równowagi Palikota, który uważa, że były minister skarbu niesłusznie przypisuje sobie zasługi dla regionu. Przygotował więc nowy baner, który w najbliższych dniach zmierza eksponować w Puławach, czyli rodzinnym mieście Karpińskiego.
Są na nim słowa pochodzące z jego rozmowy z szefem PKN Orlen Jackiem Krawcem, którą nagrano w warszawskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. Chodzi o cytat „ch… tam z tą Polską wschodnią”, którym polityk Platformy Obywatelskiej opisał koncepcję jednego z profesorów dotyczącą inwestowania we wschodniej części kraju.
– On będzie się tłumaczył, że to jest wyrwane z kontekstu. Znamy te numery. Ale w mojej ocenie te słowa najlepiej podsumowują to co zrobił, a raczej czego nie zrobił dla Lubelszczyzny – przekonywał Palikot na porannej konferencji prasowej.
Na odpowiedź Karpińskiego nie trzeba było długo czekać. Po południu były minister skarbu też spotkał się z dziennikarzami.
– Janusz Palikot dokonując manipulacji zaatakował mnie w sposób kłamliwy i obraźliwy, ale do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Taki ma styl uprawiania polityki, a ja na taki styl się nie godzę – mówi Włodzimierz Karpiński. – Bardzo dosadnie określiłem jedną z koncepcji rozwoju regionalnego kraju, w myśl której silniejsze regiony mają się rozwijać, a te słabsze mają za nimi podążać. Za język przepraszam, natomiast nie zmienia to faktu, że ta koncepcja została przekreślona przez rząd Platformy Obywatelskiej – dodaje.
Pytany o to, czy złoży przeciwko Palikotowi protest w trybie wyborczym, Karpiński odpowiada, że sprawę analizują prawnicy. – W tej chwili jest za wcześnie, żeby o tym mówić – tłumaczy.