Nastolatka wrzucona do głębokiej studni cudem przeżyła. Ale wspomnienie tamtego wieczoru nie daje jej spać po nocach
Rany na ciele powoli się goją. Lecz strach jej nie opuszcza. Wczoraj Klaudia na nowo przeżywała koszmar sprzed prawie półtora miesiąca. Minuta po minucie. Powiedziała prokuratorowi, kto chciał ją zabić.
O tym, co zdarzyło się tamtej nocy, Klaudia opowiadała prokuratorowi przez kilka godzin. Przysłuchiwał się temu psycholog. Zeznania dziewczynki będą jednym z głównych dowodów przeciwko głównym podejrzanym: 16-letniemu Piotrowi G. i 23-letniemu Łukaszowi K. Na pewno wyjaśnią też rolę Niny, koleżanki Klaudii z osiedla, która pomogła wywabić ofiarę z domu.
– Podczas zeznań była ustalana rola wszystkich uczestników tego zajścia – potwierdza jedynie Aldona Stefańczak, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. – Nie mogę ujawnić ich treści.
Tragedia rozegrała się 20 września na lubelskim Felinie. Około 17
do mieszkania Klaudii przyszła Nina, jej koleżanka z gimnazjum i przyjaciółka. Niedaleko bloku czekali Piotr G. i Łukasz K. Zaprowadzili dziewczynkę do opuszczonego gospodarstwa. Bili ją metalową rurką po głowie, a później wrzucili do głębokiej studni. Zorientowali się, że jeszcze żyje, więc chcieli ją dobić. Rzucali w dziewczynę kamieniami.
Klaudia cudem przeżyła. Przysypana gruzem, przeleżała w studni osiem godzin. Odnaleźli ją policjanci zawiadomieni przez matkę.
– Córka nie śpi po nocach. Nawet z najbliższymi nie chce rozmawiać, o tym co się wtedy stało – opowiada Beata B. – Ale wiem, że wciąż bardzo to przeżywa.
Zadane przez oprawców rany goją się powoli. Po uderzeniach pałką i cegłami zostały blizny. Za kilka tygodni dziewczynka wróci do szkoły. – Dyrektor zaproponował indywidualny tok nauczania, ale córka chce być wśród innych dzieci – mówi mama Klaudii.
Piotr G. i Łukasz K. siedzą w areszcie. Prokuratura postawiła im zarzut usiłowania zabójstwa. Z tego, co do tej pory ustalono, wynika że postanowili zabić dziewczynkę, bo zażądała zwrotu pożyczonego im telefonu komórkowego. Nina jest w sprawie świadkiem. Jeśli będą dowody na to, że brała udział w zbrodni, zajmie się nią sąd rodzinny.
Mama ofiary spotkała się wczoraj w prokuraturze z matką jednego z oprawców, Łukasza K. – Przepraszała mnie – mówi Beata B. – Ale cóż ona winna?
Prokuratura planuje zakończyć śledztwo w przyszłym miesiącu. Czeka tylko na wyniki ekspertyz kryminalistycznych.