Grzywna i prace społeczne. To kary dla dwóch mieszkańców Kraśnika, którzy napadli na świadków Jehowy w ramach „walki z islamem”. Poszkodowani mężczyźni wstawili się w sądzie za napastnikami.
Sprawę 23-letniego Amadeusza Z. i 32-letniego Marcina M. rozstrzygnął w czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie. Obaj mężczyźni pochodzą z Kraśnika, gdzie jesienią 2015r. zaatakowali świadków Jehowy.
– Kiedy Polska się odrodzi, to was już tutaj nie będzie, nie będziecie w Polsce szerzyć islamu – miał mówić do pokrzywdzonych Marcin M.
Do pierwszej napaści doszło przy ul. Metalowców. Krzysztof K. i jego znajomy odwiedzali tamtejszych mieszkańców. W pewnej chwili podszedł do nich młody mężczyzna w bluzie z kapturem. Zwyzywał ich i groził, że „przyjdą i spalą ich dom”. Chodziło o dom modlitwy w Kraśniku. Dziesięć dni później Krzysztof K. i jego syn promowali swoje wydawnictwa religijne w parku przy ul. Mickiewicza. Podeszło do nich dwóch mężczyzn, w tym spotkany wcześniej napastnik.
– Byliśmy pijani, ja się z nich wyśmiewałem – tłumaczył później w sądzie Marcin M. – Wziąłem jedną ulotkę, zmiąłem i rzuciłem w kałużę. Tak jakoś wyszło. Nie jestem nietolerancyjny.
Po zniszczeniu ulotek Marcin M. wyciągnął skalpel i przyłożył go do twarzy Krzysztofa K. Groził mu wygnaniem z Polski.
Amadeusz Z. i Marcin M. zostali później oskarżeni o stosowanie przemocy na tle religijnym. Przeprosili swoje ofiary. Sprawa zakończyła się w drodze mediacji. Amadeusz Z. został skazany na 4 tys. zł grzywny. Jego kompan będzie musiał przez rok co miesiąc pracować społecznie przez 30 godzin. Nie bez znaczenia dla rozstrzygnięcia była postawa samych świadków Jehowy.
– Prosili sąd by nie karać oskarżonych, ponieważ zrozumieli oni naganność swojego postępowania – wyjaśnia Katarzyna Czekaj, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin – Południe. – Pokrzywdzeni nie chcieli również od oskarżonych jakichkolwiek świadczeń pieniężnych.
W styczniu, podczas pierwszej rozprawy obrońca Amadeusza Z. wnosił o umorzenie postępowania wobec swojego klienta. Tłumaczył jego zachowanie ogólną nietolerancją Polaków wobec innych wyznań.
– W naszym społeczeństwie poziom agresji i nietolerancji ze względu na religię jest wysoki. Karanie mojego klienta nie byłoby najwłaściwsze – przekonywał mec. Piotr Janas. Sędzia Mirosław Styk nie zgodził się na umorzenie i nie zostawił suchej nitki na argumentach adwokata. – Zdziczenie społeczeństwa nie usprawiedliwia nienawiści i przemocy – skwitował wywód prawnika.
(jsz)