(fot. Maciej Kaczanowski)
Jest prawomocny wyrok w sprawie uczestników antyimigranckiej pikiety w Lublinie. Wczoraj sąd uznał, że za skandowanie nienawistnych haseł oskarżeni zasługują na grzywny. Nie zostawił przy tym suchej nitki na argumentach obrońców.
Sprawa dotyczyła manifestacji pod hasłem „Lublin przeciwko imigrantom”, którą w 2015 r. zorganizowali sympatycy skrajnej prawicy. Pikieta odbyła się na pl. Litewskim. – Znajdzie się kij na islamski ryj – skandowali jej uczestnicy.
– Nie może być pobłażania dla mowy nienawiści – uzasadniał wczorajsze rozstrzygnięcie sędzia Artur Ozimek. – W przeciwnym razie za kilka tygodni będziemy mieli wystąpienia przeciwko innym grupom: sędziom, dziennikarzom, blondynkom czy osobom noszącym czarne garnitury.
Pierwsze rozstrzygnięcie w tej sprawie zapadło w październiku ubiegłego roku w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Na ławie oskarżonych zasiedli mieszkańcy Lublina i Świdnika: Maciej W., Marcin P., Cezary M. i Michał S. W procesie dowiedziono, że wszyscy skandowali hasła przeciwko imigrantom z krajów islamskich. Podczas manifestacji zostali wylegitymowali przez policjantów, którzy dokładnie zapamiętali całe zajście.
W czasie procesu oskarżeni nie przyznawali się do winy. Twierdzili, że nie rozumieją zarzutów. Nie składali żadnych wyjaśnień. Sąd uznał, że wszyscy nawoływali do nienawiści pod adresem muzułmanów.
– Nie będzie pobłażania dla jakiejkolwiek publicznie prezentowanej mowy nienawiści – wyjaśniała uzasadniając wyrok sędzia Beata Górna-Gielara. – W dobie ataków na grupy wyznaniowe, to na sądzie ciąży obowiązek przeciwdziałania takim zachowaniom.
Oskarżonym wymierzono grzywny w wysokości od 1950 zł do 2250 zł. Maciej W. i Cezary M. odwołali się od wyroku. Sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Lublinie. W swoich apelacjach obrońcy domagali się uniewinnienia lub skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Przekonywali, że ich klienci nie wiedzieli, za co ich skazano. W zarzutach opisanych w akcie oskarżenia prokurator nie zacytował bowiem konkretnego hasła, które mieli skandować Maciej W. i Cezary M. Sąd odwoławczy przypomniał, że w takich dokumentach nie przytacza się wulgaryzmów.
– Byłoby to zaśmiecanie języka polskiego – wyjaśnił sędzia Ozimek. – Oskarżeni doskonale wiedzieli, co im się zarzuca. Dowody w tej sprawie nie budzą żadnych wątpliwości.
Za publiczne nawoływanie do nienawiści grozi do 3 lat więzienia. Sąd odwoławczy utrzymał w mocy październikowe rozstrzygnięcie. Uznał, że grzywny, na które wówczas skazano Macieja W. i Cezarego M. to kary „symboliczne”, ale adekwatne do winy.