Osobom z poważnymi chorobami krwi zamknięto poradnię hematologiczną w szpitalu przy al. Kraśnickich w Lublinie. Leczyło się w niej kilkaset osób.
Do poradni codziennie przychodziło ponad 50 pacjentów. Teraz są odsyłani do poradni hematologicznej przy ul. Staszica, jedynej w Lublinie, i jednej z nielicznych w województwie. – Mamy wielu swoich pacjentów, dlatego tych z Kraśnickiej zapisujemy w kolejki – mówi dr Małgorzata Wach, zastępca kierownika Kliniki Hematoonkologii przy ul. Staszica. – Niektórzy nie chcą czekać 6–10 tygodni na wizytę i rezygnują. Wiem, że to długo,
i że tak nie powinno być, bo schorzenia hematologiczne
to poważna sprawa. Ale nie mamy wyjścia.
Przychodnia z Kraśnickiej próbowała namówić lekarzy ze Staszica do pracy chociaż na jakąś część etatu. – Mam etat i trzy czwarte do zaproponowania – mówi dr Pięcińska.
– Kto pójdzie do pracy za 1000 zł na rękę za cały etat? – pyta
dr Wach ze Staszica.
W przyszłym tygodniu z urlopu wraca prof. Anna Dmoszyńska, wojewódzki konsultant
ds. hematologii, która być może rozwiąże problem.
(step)