Oklejanie kasztanowców taśmami nie wystarczy. Jeśli liście spod drzew nie zostaną usunięte, szkodnik przetrwa i znów zaatakuje. Dlatego pakuj liście do worka.
– Gdyby nie zabiegi mające na celu walkę ze szrotówkiem, który od lat osłabia drzewa, liście utrzymywałyby się dużo krócej – wyjaśnia Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta.
Lublin był pierwszym polskim miastem, które w 2003 roku rozpoczęło walkę ze szkodnikiem. – Zgłasza się do nas coraz więcej sponsorów, chętnych do finansowania leczniczych opasek, które zakładamy wiosną na kasztanowce. Stan drzew poprawia się – dodaje.
Teraz urzędnicy zachęcają właścicieli posesji na których rosną kasztanowce i administratorów by walkę ze szrotówkiem doprowadzić do końca. Chodzi o wygrabienie liści spod drzew i zapakowanie ich do papierowych worków. W ten sposób owad, który zimuje w liściach nie ma szans.
Miejscy urzędnicy zachęcają mieszkańców, by zgłaszali się do Miejskiego Przedsiębiorstwa Zieleni po specjalne worki na liście. Później przyjadą po nie pracownicy MPZ i odwiozą do spalarni.
– Akcja cieszy się powodzeniem. Zgłasza się do nas mnóstwo osób – mówi Katarzyna Pietrzak, kierownik działu ogrodniczego MPZ. – Zdarza się, że dziennie wydajemy 600 worków – dodaje.
W ubiegłym roku w mieście na walkę ze szrotówkiem wydano ok. 70 tys. zł. Teraz pieniędzy jest więcej. Potrzeba jednak dodatkowych funduszy na zakup sadzonek, odpornych na szkodnika. Gatunek kasztanowców rosnących w Lublinie jest bowiem ulubioną odmianą szrotówka.
Z dotychczasowych obserwacji wynika, że wiosną szkodnik atakuje drzewa rosnące przy al. Kraśnickiej, później na LSM i Czubach. Następnie atakują w śródmieściu.