Ofiarą politycznej wojny między PiS i PO padła najważniejsza uchwała rady. Czyli budżet na 2008 r. - To może spowolnić rozwój miasta - ostrzega prezydent.
Tuż przed godz. 12 było jasne, że Pruszkowski stracił fotel. Wtedy miejscy radni PiS zażądali wycofania budżetu z obrad. Powody? Znów różne. Nieoficjalny to odwet na PO za Pruszkowskiego. Oficjalnych powodów było kilka, w tym duża suma na sport zawodowy w stosunku do wydatków na sport dla dzieci. Oraz kasa na oświatę, której miałoby zabraknąć na podwyżki dla nauczycieli. - A skutki spadną na samorząd - grzmiał Zbigniew Drozd (PiS) - W komisji oświaty, której członkiem jest pan Drozd wszyscy głosowali za projektem budżetu - odparował Paweł Bryłowski (PO).
Wynik głosowania był przesądzony. PiS poparli też radni lewicy i Lublin nie ma budżetu. To koniec koalicji PiS-PO w Ratuszu?
Sęk w tym, że nie było odrębnych umów koalicyjnych dla samorządu województwa i miasta. Była jedna umowa, a w niej zapis, że fotel w sejmiku należy się PiS. A PiS ten fotel stracił.
- Czy koalicja w Ratuszu działa? Nie wiem. Jest tylko jedna koalicja - mówi Piotr Kowalczyk, szef klubu radnych PiS. - Powinniśmy siąść do rozmów koalicyjnych - twierdzi zaś Dariusz Piątek, szef klubu PO. - Nie musimy. Mamy większość - odpowiada Kowalczyk.
Prezydent Wasilewski twierdzi, że mariaż trwa, bo jego zerwaniem byłoby dopiero odwołanie wiceprzewodniczących Rady Miasta, których na mocy umowy koalicyjnej zgłosiła PO. - Dopiero to byłoby ewidentne. Nie było zapisane w umowie, że jeśli nie przejdzie w określonym terminie projekt budżetu, to koalicja jest zerwana - mówi Wasilewski.
Co dalej? Prezydent może wydawać kasę zgodnie ze swym projektem do końca marca. Jeśli do tego czasu nie będzie budżetu, ustali go Regionalna Izba Obrachunkowa.