Milion dwieście tysięcy złotych byłaby warta na czarnym rynku amfetamina, którą w sobotę przechwyciła lubelska policja. Mieli ją dwaj lublinianie. Policja zatrzymała ich po pościgu ulicami Warszawy.
– Potem kupcy i sprzedawcy rozjechali się samochodami w dwóch kierunkach – mówi nadkomisarz Barbara Wróblewska z lubelskiej policji. – Policjanci ruszyli za nimi.
Lublinianie zorientowali się, że mają policyjny „ogon”. Przyspieszyli, skręcili w boczną uliczkę. Musieli się zatrzymać, bo dalszą drogę blokowały słupki. Nie stawiali oporu policjantom. W ich oplu, w przezroczystym woreczku, było 3,8 kg amfetaminy.
Druga policyjna grupa dopadła w tym czasie dostawców narkotyków. Byli to 57-letni Włodzimierz W. i 53-letni Andrzej R. spod Pruszkowa. Z nimi policjantom nie poszło już tak łatwo. Najpierw handlarze zaczęli uciekać mercedesem w kierunku Pruszkowa. Zatrzymali się dopiero, gdy radiowozy zajechały im drogę, a policjanci oddali kilka strzałów w powietrze. – Zabarykadowali się w mercedesie – mówi Wróblewska. – Wyszli dopiero po wybiciu szyb przez policjantów.
W mercedesie było ponad 24 tys. zł, prawdopodobnie pierwsza rata za narkotyki. Cała partia na czarnym rynku byłaby warta 1,2 mln zł. Narkotyk miał być rozprowadzony na Lubelszczyźnie.
Jeszcze w sobotę handlarze narkotyków znaleźli się w lubelskim sądzie, który zdecydował o ich aresztowaniu. Byli już wcześniej karani m. in. za kradzieże, kradzieże z włamaniem, pobicia, paserstwo oraz handel narkotykami. Andrzej R. miał również wyrok za przemyt narkotyków. (er)
Policja dopadła dilerów po pościgu ulicami Warszawy