Nie będzie grzebowiska dla zwierząt domowych na Sławinie. Ratusz zrezygnował z tej lokalizacji po protestach mieszkańców, którzy bali się inwazji much, szczurów i dzików. Mieli też „wątpliwości religijne”, bo cmentarz dla zwierząt miał działać obok cmentarza dla ludzi
Grzebowisko ma być miejscem, gdzie osoby zżyte ze swym pupilem będą mogły go pochować. Takiego miejsca w Lublinie nie ma, więc zgodnie z prawem martwe zwierzę trzeba oddać do utylizacji. Nie jest jednak tajemnicą, że Azory oraz Mruczki zakopywane są ukradkiem w ogródkach, na skraju osiedli i w wąwozach, choć to nielegalne.
Ratusz postanowił wskazać teren na grzebowisko na tworzonej właśnie mapie, która określi przeznaczenie poszczególnych części Lublina. Ta mapa to tzw. studium przestrzenne. W jego projekcie wskazano dwie lokalizacje: jedną koło ul. Torowej, a drugą na Sławinie, obok planowanego cmentarza, który ma przejąć rolę nekropolii na Majdanku, dziś prawie całkiem już zapełnionej.
– Kwestia lokalizacji obiektu w sąsiedztwie planowanego cmentarza komunalnego budzi poważne kontrowersje, które można określić jako humanitarne, kulturowe czy religijne – pisze do prezydenta radny Stanisław Brzozowski (PiS), sugerując „wycofanie się z tego niefortunnego pomysłu”. – Spodziewane korzyści finansowe nie pokryją utraty komfortu życia w wymiarze zarówno fizycznym, jak i duchowym.
– Takie grzebowisko to bardzo nieprzyjemny zapach, duże ilości much, myszy, szczurów, ptactwa i wszelkich padlinożerców, w tym dzików – pisze do władz miasta Radosław Kusaj, przewodniczący Rady Dzielnicy Czechów Północny, która protestuje przeciw takiej lokalizacji, choć grzebowisko działałoby w sąsiedniej dzielnicy.
Kusaj obawia się, że oprócz grzebania domowych pupili może tu się odbywać również utylizacja „zwierząt pochodzących z zarażonych okolic”, co miałoby polegać na paleniu zwłok zwierzęcych. Potwierdzeniem jest zresztą sam projekt studium. – Zdarzenia takie mogą mieć jednak miejsce jedynie w ostateczności, w przypadku braku mocy przerobowych w zakładach utylizacyjnych – czytamy w dokumencie.
We wtorek Ratusz ogłosił, że wskutek protestów nie będzie grzebowiska na Sławinie. – Rezygnujemy z tej lokalizacji – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. – W nowym projekcie studium wskażemy tylko miejsce przy Torowej.
Władze miasta nie planują prowadzić cmentarzyska. W wyznaczonym miejscu mógłby je urządzić np. podmiot prywatny.
W innych miastach
• Najstarszy w Polsce cmentarz dla zwierząt powstał 27 lat temu w podwarszawskiej miejscowości Konik Nowy. Działa do dziś i oferuje odbiór zwierząt z terenu całego kraju. Pochówek małego psa kosztuje 300 zł, większego 400, bardzo dużego 500. Zdecydowana większość pochowanych tam zwierząt (90 proc.) to psy, ale są też koty, świnki morskie i jeden wąż.
• Najmłodszym w Polsce cmentarzem dla zwierząt jest otwarta w zeszłym roku „Dolina pupilków” mieszcząca się w Słupsku i prowadzona przez miejską spółkę. Pochówek kota lub psa, bez względu na wielkość, kosztuje 250 zł. Ani złotówki nie płaci się za psa przewodnika osoby niewidomej. Pochówek myszy, szczura, chomika, czy np. papugi kosztuje 70 zł.
• Cmentarze dla zwierząt można również znaleźć m.in. w Łodzi, Bytomiu, obok Rzeszowa, czy też koło Bydgoszczy, Wiele dużych miast Polski, jak choćby Poznań, Kraków czy Szczecin, nie ma takich miejsc. W Szczecinie działa wręcz „nieoficjalny cmentarz”, utworzony na dziko przez mieszkańców w pobliżu elektrociepłowni.