Wczoraj każdy na własne oczy mógł zobaczyć co dzieje się za zamkniętymi drzwiami laboratoriów. Na dzień otwarty do lubelskiego sanepidu przyszły wycieczki szkolne i pojedyńcze osoby.
Zwiedzali pracownie identyfikowania wirusów, oglądali skafandry ochronne niezbędne przy ataku bioterrorystycznym, wchodzili do kabiny dekontaminacyjnej. - Tutaj wstępnie odkaża się ludzi wychodzących ze strefy skażenia - demonstrował aspirant Tadeusz Turski z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Lublinie. - W środku są prysznice, z których leci woda ze specjalnymi substancjami.
Zastanawiasz się, czy Twoja komórka jest bezpieczna? Wczoraj mogłeś to sprawdzić. - W momencie łączenia się telefon działa jak bomba radioaktywna. Dlatego trzeba go trzymać daleko od głowy. Po uzyskaniu połączenia, promieniowanie spada - to opinia pracownika sanepidu o komórce reportera Dziennika.
Jak się nie zarazić żółtaczką, jak rzucić palenie, kiedy i na co się szczepić, co i ile jeść - tego wszystkiego można było dowiedzieć się przy specjalnych stoiskach. Niektórzy zwiedzający przynosili warzywa, aby sprawdzić zawartości azotynów i azotanów lub wodę do badania mikrobiologicznego. Dla wszystkich przygotowano bezpłatne pomiary ciśnienia i poziomu cukru we krwi. Można było sobie zrobić test na daltonizm smakowy. Taniej niż zwykle szczepiono przeciw grypie. (step)