Ze Straży Miejskiej odchodzi co czwarty z nowo przyjętych funkcjonariuszy – alarmują kontrolerzy z Ratusza. Komendant odpowiada, że zarobki są nieatrakcyjne, a fundusz płac zależy od tego, ile pieniędzy przekaże mu Ratusz. Czy w miejskiej kasie znajdą się pieniądze na podwyżki dla strażników?
– To trudna, odpowiedzialna i stresująca praca, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. Ale wypłata początkującego funkcjonariusza niewiele różni się od płacy minimalnej. – Wynosi dokładnie 1584 zł „na rękę”. Po szkoleniu podstawowym wzrasta do 1720 zł. Zarobki nie są konkurencyjne względem innych pracodawców na rynku – przyznaje rzecznik.
Dawno minęły już czasy, gdy na jedno miejsce w straży przypadało 33 chętnych. Taki rekord padł sześć lat temu. Dwa lata temu na wolny etat przypadało troje kandydatów, w tym roku było nieznacznie lepiej: prawie czworo. Na dodatek nowi funkcjonariusze często rezygnują z pracy. Zwrócili na to uwagę kontrolerzy z Urzędu Miasta, którzy wkroczyli do Straży Miejskiej. Wyliczyli, że w ciągu ostatnich czterech lat ze straży odszedł co czwarty z najmłodszych stażem mundurowych.
– Ze statystyk wynika, iż z pracy w Straży Miejskiej rezygnują strażnicy, którzy w większości ukończyli szkolenie podstawowe, a także posiadają co najmniej roczną praktykę w asyście w patrolu – zauważa w piśmie do komendanta Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli w Urzędzie Miasta Lublin. – Rekomenduję podjęcie działań motywujących w celu zatrzymania dobrze ocenianych strażników.
– Decydującym o zmianie pracodawcy czynnikiem jest wysokość zarobków – odpisał Ratuszowi komendant Jacek Kucharczyk, powołując się na rozmowy z odchodzącymi funkcjonariuszami. Po kontroli musiał zadeklarować co zrobi, żeby rozwiązać problem. Ale z jego odpowiedzi wynika, że może niewiele.
– Straż w tym względzie jest ograniczona możliwościami budżetowymi miasta – stwierdza w swym piśmie Kucharczyk, który może wydać na wynagrodzenia tylko tyle, ile zarezerwowali na ten cel miejscy radni, a w tegorocznym budżecie Lublina jest to 7,8 mln zł. Nie jest również tak, jak może się wydawać, że komendant może płacić strażnikom pieniędzmi z mandatów. Po pierwsze: te pieniądze trafiają do kasy miasta. Po drugie: wpływy z mandatów to zaledwie 1,2 mln zł rocznie, czyli mniej niż ćwierć kwoty przeznaczanej dziś na płace w Straży Miejskiej.
– Aby zarobki stały się bardziej atrakcyjne, komendant od 15 czerwca podniósł o 113 zł „na rękę” wynagrodzenia 28 strażników, w większości tych z najniższym uposażeniem – mówi Gogola, ale podkreśla, że na tym możliwości się kończą. – Co rok komendant prosi Urząd Miasta o dodatkowe pieniądze.
Czy w miejskiej kasie znajdą się takie fundusze? – Tak, jest planowana podwyżka – odpowiada Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. – Nie jestem jeszcze w stanie stwierdzić od kiedy i w jakiej wysokości. Trwają w tej sprawie analizy budżetowe.