Prokuratura sprawdza, czy odwołanie dyrektorki szkoły w Płouszowicach przez wójta Jastkowa jest zgodne z prawem. A grupa radnych niezadowolona z pracy wójta chce obniżyć mu wynagrodzenie prawie o połowę. Dziś będą forsować swój pomysł podczas sesji rady gminy.
W poniedziałek sprawa odwołanej z funkcji dyrektorki Beaty Dzierżak trafiła do sądu pracy. Wydarzeniom z podlubelskiej gminy przygląda się też prokuratura. – Wyjaśniamy, czy procedura konkursowa i dalsze działania wójta są zgodne z prawem. I czy są przesłanki do włączenia się prokuratora do postępowania administracyjnego – wyjaśnia Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie.
Swoje postępowania wszczynają również urzędnicy wojewody. Sprawdzają, dlaczego Beata Dzierżak była zatrudniana przez wójta na krótsze, niż wynikałoby z przepisów, okresy.
Kolejne postępowanie dotyczy powierzenia funkcji dyrektora szkoły nowej osobie. Skierowaliśmy też do wójta wystąpienie, aby wstrzymał procedurę konkursową – mówi Cezary Widomski, zastępca dyrektora Wydziału Nadzoru i Kontroli. – Urząd Wojewódzki w tym tygodniu skierował też skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie.
Za odwołaną dyrektorką stoją rodzice i nauczyciele. M.in. w związku z tą sprawą, grupa radnych chce obniżyć pensję wójtowi. – Bo łamie prawo – grzmi Roman Chudzik, jeden radnych. – Za nic ma też prośby członków komisji oświaty.
To nie jedyne zastrzeżenia, które wysuwają radni. – Mamy, podobnie jak mieszkańcy gminy ograniczony dostęp do informacji publicznej – przekonuje Robert Żyśko, kolejny z radnych. – Strona Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Gminy jest mocno nieaktualna. Nawet skład rady nie został uaktualniony po wyborach.
Z tych m.in. powodów pięciu radnych chce, aby wójt gminy zarabiał mniej. – Nie mamy innej możliwości, jak tylko przemówić do kieszeni wójta i pogrozić mu palcem – argumentuje radny Chudzik.
Radni przygotowali projekt uchwały w tej sprawie i będą chcieli wprowadzić ten punkt do porządku dzisiejszych obrad. Obecnie wójt zarabia 10,5 tys. zł brutto. – Proponowane przez nas wynagrodzenie ma wynieść 6 tys. zł. brutto – podaje radny Żyśko.
Nie wiadomo, kto porze wniosek. – Czekam, na decyzję sądu w sprawie odwołanej pani dyrektor, bo jest wiele niejasności w tej sprawie – ucina Ryszard Staszewski, jeden z radnych, który startował z tego samego komitetu wyborczego, co wójt Jastkowa.
Co na to wójt? – Nie wiem, czy nie jest to prowokacja medialna – stwierdza Zbigniew Samoń. – Nie wiem czy w ogóle taka sprawa pojawi się na sesji, więc nie będę odnosił się do czegoś, co jeszcze nie zaistniało. Zobaczymy, co wydarzy się w piątek.