Mimo rosnącej liczby zakażeń wirusem SARS-CoV-2, lubelskie uczelnie w większości nie rezygnują ze stacjonarnego nauczania. To nie podoba się części studentów, którzy boją się chodzić na zwykłe zajęcia.
Do naszej redakcji napisała studentka Politechniki Lubelskiej. Podaje przykład zajęć na studiach zaocznych. Na zjazdy przybywa po kilkadziesiąt osób z całej Polski, które przez kilkanaście godzin przebywają w jednej sali.
– Naciski z naszej strony na władze uczelni, jak i indywidualne prośby o zajęcia zdalne w obawie przed zarażeniem, nie poskutkowały. Jak się kończy zjeżdżanie się kilkudziesięciu osób z całego kraju w jedno miejsce na całe dwa dni po 11 godzin? Pojedyncze osoby wciąż chorują, co odbija się na ich życiu zawodowym i osobistym – pisze autorka maila. – Gdyby zrobiono testy i wykryto konieczność przejścia całego wydziału na kwarantannę, byłoby to wysoce uciążliwe dla wielu ludzi i ich rodzin z całego kraju. Politechnika Lubelska nie przyjmuje naszych próśb i usprawiedliwień, mimo że inne uczelnie przyjęły już formę zdalnego nauczania.
Politechnika od początku roku akademickiego działa w trybie hybrydowym. Część zajęć, głównie wykłady i ćwiczenia audytoryjne, odbywają się zdalnie. Pozostałe są organizowane w tradycyjnej formie. Uczelnia przyznaje, że na razie z tego nie rezygnuje. Ale zaprzecza, by ignorowała prośby związane z obawami studentów.
– W sytuacji, kiedy pojawiają się uzasadnione przesłanki przejścia na tryb zdalny, np. znaczna absencja studentów na zajęciach, rektor na wniosek dziekana wydziału wydaje zgodę na prowadzenie zajęć zdalnie. Dotychczas rektor wyraził zgodę na wszystkie prośby o zmianę formy zajęć na online. Najczęściej dotyczyły one zajęć odbywających się w większych grupach studenckich z konkretnych przedmiotów – informuje Iwona Czajkowska-Deneka, rzeczniczka Politechniki Lubelskiej.
Z formuły hybrydowej w dalszym ciągu korzystają Uniwersytet Medyczny i Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej. Zajęcia stacjonarne jako jedyny do tej pory zawiesił Katolicki Uniwersytet Lubelski. Od 3 do 12 listopada studenci korzystają z kształcenia na odległość.
– Jest to działanie profilaktyczne wynikające z troski o bezpieczeństwo i zdrowie naszych studentów. Przed nami listopadowe święta i związane z nimi wyjazdy. Chcemy uniknąć sytuacji, w której po powrotach mogłoby dojść do wzrostu liczby zakażeń – tłumaczyła pod koniec października Monika Stojowska, rzeczniczka KUL. Od poniedziałku, 15 listopada, uczelnia ma wrócić do trybu hybrydowego.