W niedzielę nad Zalewem Zembrzyckim odbyła się Czwarta Dycha do Maratonu. Pogoda do sportowej rywalizacji była idealna, a na mecie zameldowało się 1031 biegaczy
Był to ostatni bieg w ramach Czterech Dych do Maratonu mających przygotować biegaczy do biegu na dystansie 42 195 m, który odbędzie się w maju. Trasa pierwszej i czwartej Dychy była identyczna. Bieg został zlokalizowany nad Zalewem Zemborzyckim. Biegacze pobiegli aleją K. Bryńskiego wzdłuż tamy na Zalewie, a następnie ul. Krężnicką po czym skręcili w ul. Cienistą i dalej aż do mety podążali ścieżką rowerową.
Wśród mężczyzn najszybszy okazał się Artur Kern z Hrubieszowa, który linię mety minął z czasem 32:22. Tuż za nim uplasował się Michał Biały z Kraśnika będąc gorszym zaledwie o sekundę, a stawkę na podium z czasem 34:07 uzupełnił Michał Orzeł z Lublina. W kategorii pań najlepsza okazała się Aneta Ściuba z Lublina z czasem 39:25, druga była Justyna Jagiełło z Chełma, która 10 kilometrów pokonała w czasie 39:37, a na trzecim miejscu zawody ukończyła Joanna Szmit z Łabuń z rezultatem 41:23.
Jednak dla większości startujących zawodników czas na mecie nie był najistotniejszy. Liczyła się przede wszystkim walka z samym sobą i swoimi słabościami. – To była moja druga Dycha do Maratonu w życiu. Poprzednią przebiegłem dwa lata temu i również startowałem na tej samej trasie. Fajnie, że pogoda dopisała – świeciło słońce i nie było wietrzenie. Dzięki temu z kilometra na kilometr udało mi się zwiększać tempo – mówi Adrian. – Nie biegałem w innych „Dychach”, więc ciężko mi porównać trudność poszczególnych tras. Moim zdaniem kluczowym miejscem w dzisiejszym biegu był podbieg umiejscowiony za siódmym kilometrem. Jeżeli ktoś źle rozłożył siły mógł mieć w tym miejscu trochę problemów.