Zdenerwowani rodzice alarmują: Tłumy w Wojewódzkim Ośrodku Medycyny Pracy przy ul. Nałęczowskiej w Lublinie. Oblężone gabinety, kolejki do rejestracji. Ten absurd, co roku o tej porze fundują nam jednak nie medycy, a szkoły i uczelnie. Często winni są także sami pacjenci.
- Skierowania na badania lekarskie są wydawane uczniom od 15 maja. Ale w maju zgłaszały się pojedyncze osoby, dlatego że młodzi ludzie jeszcze nie wiedzieli, czy zdali egzaminy, bo wyniki są dużo później. Od 16 czerwca do końca miesiąca przyjęliśmy 3000 uczniów, to jest ogrom – mówi Anna Rutczyńska-Rumińska dyrektorka Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Lublinie.
7 lipca z kolei ogłoszono wyniki matur i do absolwentów szkół podstawowych dołączyły jeszcze tłumy maturzystów.
- Politechnika Lubelska na przykład dała studentom tydzień na zrobienie badań. Dzwonimy i prosimy uczelnie o przedłużenie tego terminu. I władze uczelni to rozumieją i często idą nam na rękę, tak jak w tym roku zrobiła Politechnika czy Uniwersytet Medyczny – mówi Elżbieta Pachucka-Włas, zastępca dyrektora ds. medycznych WOMP.
Przełożona pielęgniarka wskazuje na głębszy problem.
- Powinien być zmieniony system szkolnictwa i skierowań. Uczniowie przychodzą z prośbą o wykonanie badań do szkoły nie tylko pierwszego wyboru, ale również do drugiego, trzeciego, czwartego, piątego wyboru. Rejestrują się na badania i mają całą listę zawodów od lotnika do ogrodnika. A my musimy badać ich pod każdym kątem, chociaż oni sami jeszcze nie wiedzą, gdzie pójdą. Tak samo studenci. Dziś przyszła dziewczyna, która potrzebowała 20 zaświadczeń na różne uczelnie. Całe szczęście, częściowo robi to komputer, ale ja muszę się zastanowić dokładnie, co zrobić po kolei, a to już chwilę trwa – tłumaczy Małgorzata Chojniak, pielęgniarka przełożona WOMP w Lublinie
Przedstawiciele WOMP tłumaczą, że każde z badań - do kliku szkół o różnym profilu – musi być przeprowadzone w ten sam dokładny i wnikliwy sposób. Pracownicy, którzy mają wystawić zaświadczenie nie praktykują złożenia podpisu i odesłania dziecka z gotowym zaświadczeniem, co wiąże się z dłuższym czasem przeznaczonym dla każdego pacjenta.
Do tego dochodzi problem z rozplanowaniem wizyt na cały dzień. Tłumy zjawiają się już rano, przed godz. 7 – nieważne, że wizyty są wyznaczone na późniejszy termin. I system kolejkowy pęka. Oliwy do ognia dolewają roszczeniowi i nadopiekuńczy rodzice, walczący o komfort swoich pociech.
WOMP, żeby rozładować kolejki, otworzył gabinety w kontenerach, pierwotnie przeznaczonych do szczepień.
To również spotkało się z niezadowoleniem rodziców. Jak zaznacza dyrektorka Rutczyńska- Rumińska, w kontenerach są dobre warunki i jest zapewniona klimatyzacja, a to rozwiązanie pozwala na sprawniejsze wykonanie badań i zmniejszenie kumulowania się oczekujących w placówce.