To miało być wygodne, bezpieczne dojście do przystanku kolejowego – pisze do nas Czytelniczka z Węglina, która martwi się o stan zbudowanego niedawno chodnika. Część została podmyta przez wodę, a przy schodach nie świeci większość latarni
Alejkę łączącą przystanek kolejowy Lublin Zachodni z pobliskim os. Poręba (a konkretnie z ul. Szafirową) oddano do użytku w połowie wakacji. 150 m chodnika, schody, pochylnia i oświetlenie kosztowały miejską kasę 200 tys. zł.
– Budowa dojścia do przystanku PKP Lublin Zachodni była zadaniem bardzo pilnym z punktu widzenia mieszkańców, a dla komfortu pieszych planujących podróż koleją – niezbędnym – podkreślał w lipcu Artur Szymczyk, zastępca prezydenta.
Po dwóch miesiącach okazuje się, że z chodnikiem są problemy. – Już widać, że dwie ostatnie ulewy dały o sobie znać – zauważa pani Stanisława, nasza Czytelniczka. Zwraca uwagę na podmyty chodnik wzdłuż ul. Węglinek w okolicach domu jednorodzinnego. – Lada moment pewnie kawałek się zawali, bo woda wypłukała ziemię. Ludzie chodzą, więc nieszczęście gotowe.
Urząd Miasta zapewnia, że zajmie się tym problemem. – Stan chodnika zostanie zgłoszony bezpośrednio wykonawcy do poprawy w ramach obowiązującej gwarancji – zapowiada Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza.
Ponadto wieczorami nie świeci większość latarni ustawionych przez miasto przy schodach. – Część drogi trzeba iść po ciemku – opisuje kobieta. Sprawdziliśmy. W nocy z poniedziałku na wtorek świeciły tylko dwie z pięciu latarni stojących przy zejściu z kolejowej drogi do ul. Węglinek.
Dlaczego oświetlenie szwankuje? – Braki w funkcjonowaniu latarni w pierwszej kolejności zgłosimy do Zakładu Energetycznego, który zweryfikuje stan oświetlenia – stwierdza Góźdź. – W zależności od przyczyny awarii będą podejmowane dalsze kroki.
Zdaniem pani Stanisławy, problematyczny jest też stan samej ul. Szafirowej. – Chodnik jest tylko po jednej stronie, a lamp praktycznie nie ma – opisuje kobieta. – Wieczorem jest tam okropna ciemnica, bo rośnie dużo drzew. Idąc po zmroku z pociągu można się potknąć na chodniku, bo są „góry i doliny”, wystające płytki i brak oświetlenia.