Głosowanie nad tym, czy Krzysztof Żuk stracił stanowisko prezydenta Lublina może nie dojść do skutku. Podjęcia takiej uchwały żąda od radnych wojewoda. – Nie widzę powodu – odpowiada mu przewodniczący rady i uzależnia zwołanie obrad od opinii prawników
O stwierdzenie, że Krzysztof Żuk nie rządzi już miastem zwrócił się do radnych wojewoda powołując się na kontrolę Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Według CBA Żuk złamał prawo łącząc funkcję prezydenta z zasiadaniem (od stycznia 2014 do stycznia 2016) w radzie nadzorczej spółki PZU Życie. Prezydent twierdzi, że było to legalne.
Pismo wojewody trafiło do Ratusza 30 grudnia i wtedy zaczął biec 30-dniowy termin wyznaczony na podjęcie uchwały. Ponieważ najbliższe obrady zaplanowane są dopiero na 2 lutego, rozpatrzenie wniosku wymagałoby zwołania nadzwyczajnej sesji.
– Nie widzę powodu, dla którego Rada Miasta miałaby się ponownie w tej sprawie wypowiadać – mówi Piotr Kowalczyk, przewodniczący rady. Podkreśla, że radni już raz głosowali w tej sprawie, odrzucając 14 listopada wniosek CBA o stwierdzenie utraty władzy przez Żuka. Tego też dnia radni podjęli uchwałę mówiącą, że nie ma podstaw do usuwania go z urzędu.
– Rada Miasta 14 listopada dwukrotnie wypowiadała się w tej kwestii – mówi Kowalczyk. Jego zdaniem nie jest konieczne ponowne zajmowanie się tą sprawą, choć nie wyklucza definitywnie zwołania takiej sesji. – O tym przesądzi opinia prawna – mówi przewodniczący, który poprosił prezydenta, by zlecił taką ekspertyzę prawnikom spoza Ratusza.
– Najpóźniej na poniedziałek będzie ta opinia – zapowiada Andrzej Wojewódzki, sekretarz miasta.
Jeżeli w wyznaczonym terminie rada nie podejmie uchwały, której żąda wojewoda, to będzie mógł on wydać „zarządzenie zastępcze” odsuwające Żuka od władzy. – Pan wojewoda zapewne taką decyzję podejmie. Ja ją zaskarżę – mówi Krzysztof Żuk, któremu pozostaną jeszcze dwie instancje sądu i dopiero prawomocny wyrok może go usunąć z urzędu.
Prezydent ujawnił wczoraj, że wojewoda wzywając radnych do podjęcia uchwały wezwał też jego samego do wyjaśnień i dał mu czas do 16 stycznia. – Ja wyjaśnienia panu wojewodzie przedłożę – zapowiada prezydent, ale twierdzi, że wojewoda najpierw powinien wysłuchać jego wyjaśnień, a dopiero potem oceniać, czy CBA ma rację. – Można to porównać do procesu sądowego, w którym sąd ogłasza wyrok, a potem zwraca się z prośbą do oskarżonego, by wysłuchać co ma do powiedzenia – komentuje Kowalczyk.