Dwaj mieszkańcy Lublina przechowywali w mieszkaniach części, z których można było skonstruować detonowane na odległość bomby.
22-letni Piotr W. i o rok starszy Piotr P. wpadli w poniedziałek w nocy. – Na ulicy Bursztynowej w Lublinie policjanci zatrzymali do kontroli samochód BMW – mówi Tomasz Jachowicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Legitymując kierowcę zauważyli w aucie metalowy walec z przytwierdzonym przewodem elektrycznym.
W aucie była też krótkofalówka, bagnet, rozkładana pałka oraz jakieś urządzenia elektroniczne. Metalowy walec okazał się prowizorycznie zrobioną bombą, którą pirotechnicy zdetonowali na poligonie. Eksperci rozpoznali, że urządzenia elektroniczne z BMW mogły być zastosowane do odpalania materiałów wybuchowych.
Mężczyzn pogrążyło dodatkowo przeszukanie ich mieszkań. – Policjanci znaleźli tam atrapy granatów ręcznych, części, które mogły być wykorzystane do produkcji zapalników i materiałów wybuchowych, amunicję, pistolety pneumatyczne, wyposażenie laboratoryjne i odczynniki chemiczne – wylicza Jachowicz.
Piotrowi W. i Piotrowi P. został przedstawiony zarzut nielegalnego posiadania i wytwarzania materiałów wybuchowych. Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o ich aresztowanie. (ER)