Adam Kalinowski, szef Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, kazał swoim pracownikom sfałszować dokumenty - twierdzi Roman Szot, jego zastępca. W urzędzie wrze po tym jak Dziennik opisał, że Kalinowski osiem razy złamał ustawę o zamówieniach publicznych.
Tego samego dnia na biurko marszałka województwa trafiła notatka służbowa na temat matactw Kalinowskiego. Wczoraj do niej dotarliśmy. Sporządził ją zastępca dyrektora Roman Szot. Według niego po ukazaniu się artykułu w Dzienniku zdesperowany dyrektor Kalinowski wezwał na dywanik swoich pracowników i polecił im dokonanie zmian w dokumentach dotyczących przetargów. W ten sposób, aby wysokość poszczególnych zakupów bez przetargu nie przekraczała 6 tys. euro. Bo do takiej wysokości przetarg nie jest konieczny. - Nie zgadzam się na fałszerstwa - twierdzi Roman Szot. - Dlatego napisałem tę notatkę.
Marszałek Edward Wojtas po naszych doniesieniach i notatce od dyrektora Szota zapowiedział, że wyśle do WORD pracowników. - Pojawią się tam do końca tygodnia - zapewnił nas wczoraj Wojtas.
To nie jedyna kontrola, którą teraz ma na głowie Kalinowski. Wczoraj do WORD zapukali pracownicy Urzędu Kontroli Skarbowej. - Nasi inspektorzy sprawdzają przestrzeganie ustawy o finansach publicznych. W tym o zamówieniach publicznych - tłumaczy Jerzy Zwrotniak, zastępca dyrektora UKS.
Dyrektor Kalinowski, gdy usłyszał, że pytamy o notatkę powiedział tylko: Do widzenia, do widzenia. Nie będziemy o tym rozmawiać. •
Najpierw był kolejowy
W 2003 roku kontrola Urzędu Marszałkowskiego wykazała niegospodarność
w Szpitalu Kolejowym w Lublinie.
Potwierdziła to kontrola NIK - wykazała złamanie ustawy o zamówieniach publicznych. Kontrolerzy zawiadomili prokuraturę, sprawa jest w toku. Dyrektorem szpitala był wówczas Adam Kalinowski. To właśnie po tych kontrolach stracił to stanowisko i został szefem WORD. Taką decyzję podjął ówczesny marszałek Henryk Makarewicz, partyjny kolega Kalinowskiego.