Usunięcia krzyża z sali obrad Rady Miasta domaga się działacz Twojego Ruchu. Na dalszą obecność krzyża jest w stanie zgodzić się tylko pod warunkiem, że obok niego zawisną także inne symbole religijne. - Nie ma takiej możliwości - odpowiada przewodniczący rady.
Krzyż w sali obrad lubelskiego Ratusza nie wisi w zbyt eksponowanym miejscu. Znajduje się na ścianie nad jednym z dwóch wyjść z sali i część osób może go wręcz nie zauważyć. Zdaniem działacza Twojego Ruchu krzyża nie powinno być tu wcale. - Dlaczego mielibyśmy wyróżniać jedną z religii? - pyta Wajrak. Podkreśla też, że Konstytucja gwarantuje wolność wyznania oraz świeckość państwa na każdym jego szczeblu. Powołuje się również na "dobre imię” miasta "historycznie i kulturowo tolerancyjnego oraz wielokulturowego”.
Na usunięcie krzyża nie zgadza się przewodniczący Rady Miasta, Piotr Kowalczyk. - Nie ma takiej możliwości, jak długo jestem przewodniczącym. I to z dwóch powodów. Krzyż jest symbolem religijnym, który łączy, a nie dzieli. Jest symbolem pewnej miłości. Po drugie należy też pamiętać, że sala obrad jest dawnym kościołem - mówi przewodniczący.
Do powieszenia byłoby sporo, bo na ścianie musiałby się pojawić m.in. islamski półksiężyc, judaistyczna Gwiazda Dawida, buddyjskie Koło Dharmy, czy taoistyczny Tajli, ale też symbole mniej znanych religii, które obecne są w Polsce. Choćby takie, jak dziewięcioramienna gwiazda bahaistów, sikhijska Khanda, jak również Ręce Boga będące symbolem Rodzimego Kościoła Polskiego opartego na wierzeniach przedchrześcijańskich.
Gdyby przyjąć, że wisieć powinny także symbole religii, które według oficjalnych statystyk nie mają w Polsce wyznawców, to nad głowami radnych zawisłaby również pięciopalczasta dłoń Eris (dyskordianizm) oraz faravahar (symbol zaratusztrianizmu).
Ale na to się nie zanosi. - Jak długo będę przewodniczącym, tak długo krzyż będzie jedynym symbolem. Nie widzę powodów dla których salę obrad mielibyśmy angażować w wojnę religijną - deklaruje Kowalczyk.