Miasto musi oddać dawnym właścicielom część ogrodów działkowych przy Wojciechowskiej. Przed laty teren został wywłaszczony pod budowę zakładu kaletniczego, ale zamiast fabryki powstały tutaj grządki, więc sąd orzekł o zwrocie ziemi. Miasto musi teraz w zamian zaoferować działkowcom inną nieruchomość
Nieruchomość przy Wojciechowskiej została przejęta od prywatnych właścicieli w 1976 r. na mocy decyzji prezydenta miasta. Jako powód wywłaszczenia podawane były plany wybudowania zakładu kaletniczego dla Lubelskich Zakładów Przemysłu Terenowego „Lubgal”. Taki zakład nigdy tu jednak nie powstał.
Po latach dawni właściciele upomnieli się o zwrot gruntu. Skorzystali z przepisu mówiącego, że można odzyskać odebraną ziemię, jeżeli przez 10 lat nie powstało na niej to, co zapisano w decyzji wywłaszczeniowej, czyli w tym przypadku zakład produkcyjny.
Sprawa trafiła do rozstrzygnięcia przez starostę lubelskiego, który uznał, że dawni właściciele mają rację i miasto powinno im zwrócić ziemię.
Miasto nie zgodziło się z tą decyzją i zaskarżyło ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Samorządowcy przekonywali, że cel wywłaszczenia został zrealizowany, bo chociaż Lubgal nie zbudował tu zakładu kaletniczego, to założył pracowniczy ogród działkowy. Wyjaśnijmy, że ówczesne przepisy zobowiązywały zakłady pracy zatrudniające co najmniej 200 osób do tworzenia takich ogrodów. Tę samą linię przyjął Polski Związek Działkowców.
Sąd nie zgodził się z tymi argumentami i stwierdził, że nieruchomość należy oddać dawnym właścicielom. Zauważył, że wydana w 1976 r. decyzja o przejęciu ziemi nie pozostawiała żadnych wątpliwości, bo „cel wywłaszczenia sformułowała ściśle, jako budowę zakładu kaletniczego”. A skoro zakład nie powstał, to działkę trzeba oddać. Taki wyrok został zaskarżony przez miasto i działkowców do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale bezskutecznie.
Wyrok jest już prawomocny i skutkuje tym, że z Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Tulipan” trzeba wydzielić kawałek terenu. Ale to jeszcze nie koniec konsekwencji, bo również działkowcy nie mogą zostać poszkodowani.
– Gmina Lublin została zobowiązana do odtworzenia i założenia ogrodu działkowego – przekazuje nam Zbigniew Dubiel, koordynator radców prawnych Ratusza. Miasto musi znaleźć inną nieruchomość o powierzchni nie mniejszej od zwracanego gruntu, nadającą się do uprawy roślin, a później nadać tytuł prawny do tejże nieruchomości Polskiemu Związkowi Działkowców. Musi to zrobić do 25 sierpnia.