Na placu zabaw pod blokiem jest ładniej niż w przedszkolnym ogródku - żalą się rodzice maluchów z okolic ul. Pogodnej w Lublinie
- Niestety, przedszkole mojej córki, przy ul. Pogodnej w Lublinie, należy do tych drugich. Dziecko woli zostać w domu, by bawić się pod blokiem, gdzie są nowiutkie, kolorowe huśtawki, a plac zabaw wygląda jak z bajki, niż przebywać na szarym ogródku placówki, pozbawionym ulubionych urządzeń do zabawy. W domu są ciągłe tłumaczenia i kłótnie, bo mała po prostu nie chce chodzić do przedszkola - dodaje pani Teresa.
Nie ona jedna ma takie problemy. Rozmawiała z innymi rodzicami: u nich jest tak samo. Skarżą się, że ich pociechy w pogodne dni wracają do domu umorusane, wręcz czarne, bo bawiły się na placu pozbawionym nawet trawy. Pomyślała sobie, że nie odpuści. Poszła do dyrektorki przedszkola, która stwierdziła, że przyznanych placówce funduszy wystarczy tylko na remont wewnątrz budynku. Zadzwoniła więc do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Powiedziano jej, że to Urząd Miejski powinien znaleźć pieniądze na urządzenie przedszkolnego placu.
- W tym roku nie ma na to szans - replikuje zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania Urzędu Miasta Lublin Barbara Czołowska. - Chyba, żebyśmy otrzymali jakieś dodatkowe pieniądze. Nie bardzo można jednak na to liczyć, żeby szybko znalazło się co najmniej 25 tys. zł wolnych środków. Bo tyle potrzeba na urządzenie placu zabaw z prawdziwego zdarzenia. Nie mamy na to widoków, ten rok finansowo jest trudny. Jednak weźmiemy pod uwagę te skargi planując inwestycje w przyszłym roku - obiecuje urzędniczka.
Podpowiada inne rozwiązania. Niektóre placówki radzą sobie z urządzaniem placów przy pomocy sponsorów. Innym wyposażają je rady osiedlowe albo właściciele terenu. Akurat przedszkole przy ul. Pogodnej jest w budynku wynajmowanym od będącego też w trudnej sytuacji Zarządu Nieruchomości Komunalnych i do tej instytucji należy też plac. Gdyby jednak połączyć siły być może wystarczyłoby na porządki i wyposażenie. Wtedy mogłoby nawet być ładniej niż u sąsiadów.
KOMENTARZ
+ fot. BALICKA.jpg
Place zabaw towarzyskich
Przedszkole przy Pogodnej nie jest w wojewódzkim Lublinie jedynym, przy których maluchy nie mają placu zabaw z prawdziwego zdarzenia. Podobnych znalazłoby się w mieście jeszcze kilka. Rodzice uczęszczających do nich dzieci skarżą się, że przedszkolne place chętnie odwiedzają dorośli prowadzący tam godzinami ożywione "życie towarzyskie”. To więc nie tylko kwestia środków, ale także obyczajów okolicznych (i nie tylko) mieszkańców, którym do szczęścia wystarcza ławeczka i butelka. Bywają tam tak często, że nawet zasiana trawa nie chce rosnąć. W efekcie przedszkolaki, zamiast się huśtać i nabywać sportowych nawyków, snują się w kurzu i podpatrują, jak bawią się dorośli.
Reagować trzeba szybko. Pole do działania ma tutaj Straż Miejska i policja. Tyle że funkcjonariusze obu tych formacji, wzorem panów z "Wesela” Wyspiańskiego, "nie chcom chcieć” się takimi sprawami zajmować.