Wizyta łosia czy dzika jest zwykle spektakularna. Ale kuna czy lis budzi odruch – zabić. Tymczasem, wystarczy zadzwonić i fachowcy odłowią dzikiego gościa.
– Zazwyczaj są to lisy, dziki i nietoperze – mówi Tadeusz Zych, dyrektor Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt w Lublinie. Ale w zeszłym tygodniu w budynku przy ulicy Ametystowej, pracownicy LCMZ pomagali mieszkańcom pozbyć się kuny.
Zainstalowali tzw. pułapkę żywołowną (specjalna klatka, do łapania żywych zwierząt, a nie do ich uśmiercania). Pozwoli ona schwytać kunę, która od dłuższego czasu doskwiera mieszkańcom bloku, bo kuny nie tylko hałasują, biegając i śmiecą, lecz potrafią zniszczyć ocieplenie budynku. Bez pomocy odpowiednich służb nie jest łatwo wypłoszyć kuny.
Pułapka żywołowna pozwoli na wywiezienie uciążliwego lokatora do lasu czy na pola. – Jeżeli stan zwierzęcia nie pozwala na wypuszczenie, zostaje ono podane wcześniejszej rehabilitacji – zaznacza Rafał Ostaszewicz, pracownik LCMZ. – zdarza się też, że te poważnie chore muszą zostać uśpione – dodaje.
Ale weterynarzom zdarzają się też przypadki bardziej nietypowe.
– Dwa lata temu mieliśmy wezwanie do węży, które uciekły swojemu właścicielowi – wspomina dyrektor Zych.