Dostałeś wezwanie do zapłaty z elektronicznego sądu i nie wiesz, o co chodzi? Nie musisz płacić. Wystarczy, że w ciągu 14 dni złożysz sprzeciw
W ostatnich dniach media w cały kraju ujawniły, że e-sąd jest wykorzystywany przez oszustów. Padł przykład m.in. mieszkańca Warszawy, który odebrał na poczcie wezwanie do zapłaty za kablówkę sprzed dziesięciu lat. Ale nie należnych 60 zł, ale 300 zł (wraz z kosztami sądowymi i windykacji). Ostatecznie pieniądze ściągnął mu z pensji komornik.
Pojawiają się też sprawy dotyczące należności już przedawnionych, w ogóle nie istniejących albo tych samych po kilka razy. Sędziowie ze stowarzyszenia Iustitia zaapelowali o pilną reformę e-sądu.
– Wystarczy, że napisze na kartce papieru lub w formie elektronicznej, że nie zgadza się z orzeczeniem sądu. Nakaz jest anulowany, a sprawa przekazywana do sądu (tradycyjnego – red.) – radzi Brenk-Czapska. – Termin do wniesienia sprzeciwu wynosi 14 dni – dodaje Ozimek. – Jeżeli w tym terminie napisze: "sprzeciwiam się nakazowi zapłaty”, nawet bez specjalnych wyjaśnień, nakaz traci moc.
– E-sąd to wyjście do obywateli czy firm, którzy nie muszą składać tysiąca dokumentów, żeby odzyskać roszczenia – podkreśla Ozimek. – Oczywiście nigdy nie da się uniknąć nieuczciwości obywateli. Dlatego system e-sądu powinien być uszczelniany. Sędziowie są w stałym kontakcie z ministerstwem, które na bieżąco jest informowane o problemach.
Do e-sądu wpłynęło do tej pory 4 mln spraw, z których rozstrzygnięcia doczekało się 98 proc. Wydano ponad 3,8 mln nakazów zapłaty. Wpłynęło też 136 tys. sprzeciwów.