![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![(Wojciech Nieśpiałowski)](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2011/2011-05/LUBLIN_438631878_AR_0_0.jpg)
Plakaty oczerniające Joanne Muchę powiesili w mieście emeryci, którzy twierdzą, że posłanka nie chciała z nimi rozmawiać.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Dlaczego to zrobili? – Chcieliśmy z nią normalnie porozmawiać, ale do jej biura nie można się dostać. Byłem tam wiele razy – twierdzi Wiesław Szajner.
Tłumaczy, że chciał jej zanieść petycję, którą wysyła do premiera. Grozi w niej, że jeśli rząd nie pomyśli o podwyżkach emerytur, to zorganizuje strajk.
Posłanka przyznaje, że nic w tej sytuacji nie może zrobić. Ostatnio obraźliwe plakaty na jej temat pojawiły się także w innych miastach i już wtedy konsultowała się w tej sprawie z prawnikiem. – Niestety prawo nie chroni osób publicznych przed takimi sytuacjami – mówi Joanna Mucha. – Z całą pewnością spotkanie ze mną w moim biurze to nie problem. Czeka się na nie najwyżej dwa tygodnie – dodaje.