Ks. Mirosław Ładniak: "Miałem niesamowite szczęście być uczestnikiem indywidualnych wykładów jednego z najlepszych politologów w Polsce". Prof. dr hab. Mirosław Jarosz: "Są ludzie, o których tylko wzmianka wyzwala całą lawinę wspomnień i wzruszeń. Prof. Marek Żmigrodzki był takim człowiekiem". Zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 76 lat. Dziś odbył się jego pogrzeb.
Rodzina, przyjaciele i współpracownicy pożegnali w sobotę prof. Marka Żmigrodzkiego. Msza pogrzebowa odbyła się w kościele św. Andrzeja Boboli na lubelskim Czechowie.
– Modlimy się dzisiaj za św. pamięci pana profesora Marka Żmigrodzkiego, wieloletniego profesora Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, rektora Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Zamościu, rektora Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji w Lublinie. Wielkiego nauczyciela, profesora, autora wielu książek, człowieka, który wpisał się pięknie w historię nauki i nauczania w naszym mieście, w naszym województwie, w całej Polsce, a także za granicą przez swoje publikacje – podkreślił na wstępie arcybiskup Stanisław Budzik, metropolita lubelski, który przewodniczył mszy.
Religijność profesora
Zmarłego tydzień temu prof. Żmigrodzkiego wspominał jego wieloletni przyjaciel, proboszcz parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Lublinie ks. Mirosław Ładniak. Kapłan podkreślał, że profesor był człowiekiem otwartym na drugiego człowieka. – Jak on się zawsze cieszył, kiedy mógł pomagać innym – akcentował ks. Ładniak. – Ta otwartość to chyba najmocniejsze rysy jego osobowości, bo chyba większość z nas dzwoniła do niego, żeby w czymś nam pomógł albo on dzwonił do nas, żeby pomóc komuś innemu. Taki był Marek.
Kapłan podkreślał, że miał "niesamowite szczęście być uczestnikiem indywidualnych wykładów jednego z najlepszych politologów w Polsce".
Proboszcz parafii przy ul. Paderewskiego zwrócił też uwagę na to, jak bardzo religijną osobą był prof. Żmigrodzki. – Jednym z największych marzeń Wiesi, żony Marka, było to, aby mogła razem z mężem i synem chodzić do kościoła – przyznał ks. Ładniak. – Pan Bóg wysłuchał jej modlitw, bo i Radek i Marek odnaleźli swoją drogę do Boga i do kościoła. Radek zawsze powtarzał, że jego ulubioną modlitwą jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Marek – mogę to zaświadczyć, że jak się już zaprzyjaźnił z Bogiem, przez te kilkanaście ostatnich lat jego życia, to do pandemii praktycznie nie opuścił żadnej mszy św. niedzielnej.
W kościele na Podwalu (gdzie ks. Ładniak był wcześniej rektorem – red.) prof. Żmigrodzki był lektorem. – Tutaj miał również swoje miejsce pośrodku kościoła – wskazał ks. Ładniak. – Regularnie korzystał z sakramentu pokuty i przyjmował komunię świętą. Mówię to, bo wielu ludzi może z tej strony nie znało Marka. Pragnę o tym zaświadczyć jako jego przyjaciel i duchowy przewodnik.
Ks. Ładniak wspominał, że prof. Marek Żmigrodzki "nie potrafił gniewać się, trzymać urazę". – Pomagał wszystkim od pani, która sprzątała gmach uczelni, po wielkich tego świata – zaznaczył kapłan. – Mogę zaświadczyć, że siłę czerpał z wiary, która zwłaszcza po śmierci Radka (syn profesora – red.) była dla niego jedynym umocnieniem. Teraz już Marek dołączył do syna i żony, a więc Wiesi i Radka. Jak on ich kochał. A my prosimy miłosiernego Boga by dał mu życie wieczne.
Dobry, życzliwy. Człowiek uniwersytetu
– Żegnamy naszego przyjaciela, osobę, która obdarzała wszystkich swoją życzliwością i szacunkiem, ale też ten szacunek i przyjaźń od nas otrzymywała – powiedział uczestniczący w uroczystościach pogrzebowych profesora, prezydent Lublina Krzysztof Żuk. – Potwierdza to ostatnia jubileuszowa konferencja w Kazimierzu Dolnym, zorganizowana przez współpracowników, przyjaciół i wychowanków pana profesora. Kiedy na wieść o jego ciężkiej chorobie wszyscy stwierdziliśmy, że potrzebuje naszego wsparcia. I dodał: – Jak to powiedział ks. Mirosław, my także zaświadczamy, że pan profesor Marek Żmigrodzki był człowiekiem dobrym, życzliwym, otwartym, że czerpał radość z pomagania nam wszystkim. I my również zawdzięczamy mu dużo zarówno w wymiarze naukowym, jak i codziennych relacji.
– Prof. Marek Żmigrodzki przez całe swoje zawodowe życie był człowiekiem uniwersytetu, człowiekiem środowiska akademickiego, na trwale związanym w swojej aktywności zawodowej z UMCS. Na tej uczelni pracował 52 lata. Całe swoje dorosłe życie oddał temu uniwersytetowi – powiedział prof. dr hab. Marek Pietraś, dyrektor Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UMCS w Lublinie.
Prof. Marek Żmigrodzki z wykształcenia był prawnikiem. – Zaś z wyboru i pasji twórczej był politologiem. Należał do ojców założycieli lubelskiej politologii – podkreślił prof. Pietraś, który kiedyś określił prof. Żmigrodzkiego mianem "profesora kompletnego". – Bo był profesorem kompletnym – powtórzył na jego pogrzebie szef Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UMCS. – Profesorem, który się wyróżniał znakomitością badań naukowych. To jeden z najlepszych w Polsce specjalistów w zakresie państwa, systemów politycznych, systemów partyjnych. Był znakomitym dydaktykiem. Jego podręczniki do dzisiaj kształtują myślenie tysięcy młodych ludzi – studentów w Polsce o tym, co to jest polityka.
Wspaniały kolega, współpracownik, człowiek
Prof. Marek Żmigrodzki od ponad 20 lat był związany z WSEI. – Z czego blisko 9 lat pełnił funkcję rektora tej uczelni, wnosząc istotny wkład w jej rozwój – powiedział rektor WSEI w Lublinie prof. dr hab. Mirosław Jarosz. – Prof. Marek Żmigrodzki, poprzez swoje osiągnięcia naukowe i pełnione funkcje, trwale wpisał się w rozwój naszej uczelni i rozwój polskiej nauki, będąc wybitnym, powszechnie znanym i uznanym specjalistą z zakresu problematyki partii i systemów partyjnych, politologii. I dodał: – Są ludzie, o których tylko wzmianka wyzwala całą lawinę wspomnień i wzruszeń. Prof. Żmigrodzki był takim człowiekiem. Był człowiekiem pogodnym, życzliwym, z dużym poczuciem swoistego, oryginalnego i niepowtarzalnego poczucia humoru. Z dystansem nie tylko do otaczającej rzeczywistości, ale także przede wszystkim do samego siebie. Nawet w chwilach, kiedy zmagał się z żałobą po śmierci syna, a potem żony, a w ostatnim czasie z cierpieniem i nieuleczalną chorobą, takim go pamiętamy. Jako wspaniałego współpracownika, wspaniałego kolegę. Wspaniałego człowieka.
Na koniec mszy głos zabrał jeszcze raz ks. Mirosław Ładniak, który m.in. dziękował obecnym na udział w pogrzebie i licznie przyjętą komunię św. – Marek pewnie już teraz jest z Wiesią i Radkiem. Tak mocno w to wierzymy – zaznaczył wieloletni przyjaciel profesora. – My żyjemy dalej po to, by iść śladami, które zostawia nam Bóg i ludzie, którzy byli przed nami. Modlimy się o to, byśmy i my potrafili takie ślady zostawiać. By inni po nich mogli też podążać. Dlatego Mareczku… – kapłan nie skończył swojej myśli, bo górę wzięły emocje. A z oczu popłynęły łzy.
Prof. Marek Żmigrodzki został pochowany na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie, w rodzinnym grobie.