– Babcia! Mieliśmy wypadek. Potrąciłem kobietę w ciąży. Potrzebuję pieniędzy na kaucję – tak rozpoczęła się rozmowa, po której 85-latka z Lublina straciła oszczędności całego życia.
Emerytka odebrała telefon we wtorek. Była przekonana, że rozmawia z wnuczkiem. Kiedy została więc poproszona o przygotowanie wszystkich oszczędności, po które miał przyjść adwokat, nie miała wątpliwości, że pomaga ukochanemu krewnemu.
– Niezwłocznie razem z mężem przygotowała pakunek z pieniędzy, a po chwili na miejscu zjawił się oszust, który odebrał 62 tysiące złotych – mówi nadkomisarz Kamil Gołębiowski.
Policja poszukuje teraz sprawców i ponawia apel o ostrożność w kontaktach z osobami, które proszą o pieniądze.
– Czujność i ograniczone zaufanie może uchronić nas przed nieuczciwymi ludźmi, którzy próbują wyłudzić oszczędności. Nigdy nie należy pochopnie decydować się na finansowe wsparcie osoby, która w rozmowie telefonicznej prosi o gotówkę. Zawsze należy wcześniej zweryfikować, czy aby na pewno rozmawiamy z osobą, za którą podaje się telefoniczny rozmówca. Gdy rozmowa telefoniczna wyda się nam podejrzana, natychmiast powiadamiajmy policję, dzwoniąc na numer alarmowy 112 – apeluje Gołębiowski.
Szczególną ostrożność zachować należy także w kontaktach z osobami, które zapewniają, że są w stanie pomnożyć nasze pieniądze. Przekonała się o tym 67-letnia mieszkanka Zamościa.
– Pod koniec ubiegłego roku kobieta zainteresowała się reklamą inwestycji w kryptowaluty. Weszła na stronę internetową, na której obiecywano jej duży zysk. Założyła tam swoje konto, a następnie – zgodnie z instrukcją – przekazała pierwsze pieniądze, używając przy tym swojej karty – relacjonuje starszy aspirant Katarzyna Szewczuk. – Po pewnym czasie z kobietą zaczęli kontaktować się „specjaliści” od kryptowalut, którzy wykorzystując techniki manipulacji oraz nieznajomość kwestii związanych z tego typu inwestycjami, namówili ją do dokonania kolejnych wpłat. Podejrzeń kobiety nie wzbudził nawet wschodni akcent, którym posługiwali się rozmówcy, dlatego wszystko robiła zgodnie z ich instrukcjami.
67-latka dokonała płatności na blisko 4 tysięcy złotych, które miały jej umożliwić wypłatę należnych zysków.
– Podejrzeń nabrała dopiero gdy dostała maila, z którego wynikało, że w celu wypłacenia środków musi dokonać kolejnej transakcji na zbliżoną sumę. Nie zdecydowała się na przekazanie pieniędzy i zgłosiła się na policję. W sumie straciła ponad 6 tysięcy złotych – podlicza Szewczuk i apeluje: – Zanim dokonamy pierwszego przelewu sprawdźmy, czy giełda, na której chcemy zainwestować istnieje. Jeżeli nigdy wcześnie nie inwestowaliśmy, to warto zasięgnąć opinii lub porady osoby, która w tych kwestiach posiada większe doświadczenie.