Rozmowa z Piotrem Wysockim, aktorem Teatru Osterwy w Lublinie
- Zagraliśmy razem w serialu "Królewskie sny”. Gustaw zagrał króla Władysława Jagiełlę, ja byłem jego ministrem wojny. Bardzo staranie przygotowywał się do roli, godzinami powtarzał tekst. Był przy tym bardzo pogodny.
• Wyglądał na poważnego?
- Ależ skąd. Pracowaliśmy w jednej garderobie, mieszczącej się w wozie campingowym. Lubił opowiadać dowcipy i akurat to robił z powagą. Pracując, ciągle się uśmiechał. I ten wzrok.
• Jaki?
- Patrzył z melancholią.
• Jakieś zdarzenie z planu?
- Siedzieliśmy z Gustawem w garderobie, przyszła kasjerka, żeby wypłacić nam gaże za dwa tygodnie. Liczy pieniądze, a tu nadchodzi Daniel Olbrychski. Patrzy i mówi do Gustawa: Tyle to ja za jeden spektakl w Paryżu biorę.
• Co na to Holoubek?
- Popatrzył, pokiwał głową, uśmiechnął się. I nic nie powiedział. Jak to on. Zawsze spokojny. Tyle w nim było pokory wobec życia i ludzi. Ale to jest cecha ludzi wielkich.
• Największa rola?
- W "Dziadach” Dejmka, gdzie zagrał Gustawa Konrada. Zagrał tak, jakby urodził się dla tej właśnie roli.
• Był skromny?
- Bardzo. Wiedzieliśmy, że ma wycięty kawałek płuca po gruźlicy. Gorzej oddychał. Chodził trochę przekrzywiony. Ale nigdy się nie poskarżył. No i umiał cieszyć się życiem. Może dlatego dożył 85 lat...
Rozmawiał Waldemar Sulisz