30-latek z Białej Podlaskiej odpowiada przed sądem za napaść. Według śledczych, wdarł się do mieszkania znajomego i grożąc mu nożem zabrał dwa jogurty i ciastko. Ukradł też mięso z szaletu miejskiego.
– Wybaczyłbym chłopakowi gdyby przyszedł i przeprosił. Przecież były święta. Tego przykładania noża do szyi mu jednak nie daruję – mówił w piątek przed sądem 51-letni Michał S., ofiara napastnika.
30-letni Daniel K. na początku tego roku wyszedł z więzienia. Niespełna trzy miesiące później zaatakował znajomego 51-latka. Tego dnia w samotności wypił pół litra whiskey. W nocy nabrał ochoty na papierosa. Postanowił więc pójść do Michała S. Dobijał się do jego mieszkania, po czym – jak wynika z akt sprawy – wyłamał drzwi i wdarł się do środka. Popchnął gospodarza na łóżko, złapał go za gardło i potrząsał nim krzycząc: – Ja cię k…wa zabiję! Już nie żyjesz! – Uderzył mnie w twarz. Miał jakieś pretensje. Próbowałem go uspokoić – relacjonuje Michał S.
Napastnik miał chwycić leżące w pobliżu dwa noże. Przyłożył je do szyi Michała S. – Widziałem już śmierć – wspominał 51-latek. – Ja leżałem, a on stał nade mną. Potem zagroził, że jak wezwę policyjne k…wy, to mnie zabije.
Daniel K. miał później wypić dwa jogurty i zjeść ciasto przygotowane dla siostrzenicy 51-latka. Nie zważał na protesty Michała S. Zabrał też należącego do mężczyzny laptopa. Kiedy napastnik został zatrzymany okazało się, że ma na sumieniu nie tylko wizytę u Michała S. W lutym włamał się do szaletu miejskiego w Białej Podlaskiej. Wszedł do środka przez okno i ukradł wart 5 zł kawałek mięsa.
– To była smażona łopatka przygotowana dzień wcześniej. Nie zjadłem jej, bo był piątek, a włamanie było w sobotę. Leżała więc na talerzu – tłumaczył na początku procesu dzierżawca szaletu.
Daniel K. przyznał się do włamania, ale w sądzie zaprzeczył, by zjadł jakiekolwiek mięso. Tłumaczył, że szukał tylko drewna na opał. 30-latek nie przyznał się również do napaści na Michała S.
Sprawą Daniela K. zajmuje się Sąd Okręgowy w Lublinie. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.