Rok więzienia w zawieszeniu i grzywna. To kara dla 25-latka z Lublina, który strzelał z wiatrówki do grupy pijanych, młodych ludzi. W środku nocy awanturowali się oni przed jego blokiem, zakłócając spokój.
- Zachowanie pokrzywdzonych było nieprawidłowe. Prawo nie pozwala jednak na samosądy. Niedopuszczalne jest, by strzelać do ludzi – uzasadniała wyrok sędzia Beata Górna – Gielara, z Sądu Rejonowego Lublin – Zachód.
Zakończony właśnie proces dotyczył wydarzeń, do których doszło niemal dokładnie rok temu w Lublinie. Katarzyna F. wraz z sześciorgiem znajomych bawiła się w klubach. Później cała grupa przeniosła się na osiedlowy plac zabaw przy ul. Skierki. Tam młodzi ludzie kontynuowali imprezę. Około północy mieszkańcy zaczęli dzwonić po policję. Skarżyli się na hałas. Mieszkańcy osiedla zwracali uwagę młodym ludziom. Ci jednak odpowiadali obelgami i zachowywali się jeszcze głośniej – wynika z akt sprawy.
Świadkiem takiej sytuacji był 25-letni Adam W., który w nocy wrócił do domu. Słyszał jak sąsiadka i rodzice zwracają uwagę młodym ludziom. Nie przynosiło to jednak żadnego skutku.
Z akt sprawy wynika, że Adam W. był pod wpływem alkoholu. Zdenerwował się i sięgnął po wiatrówkę. Zaczął strzelać w kierunku młodych ludzi z okna na 4 piętrze. Imprezowicze, słysząc strzały rozbiegli się i próbowali ukryć. Niestety, Katarzyna F. została trafiona w twarz. Śrut utkwił tuż pod okiem.
Koledzy dziewczyny wdali się w awanturę z Adamem W. i jego ojcem. Wezwali również pogotowie i policję. Mundurowych dopiero po kilkunastu minutach wpuszczono do mieszkania. Rodzice 25-latka zapewniali, że nikt od nich nie strzelał. Policjanci postanowili jednak przeszukać mieszkanie. W pokoju Adama W. znaleźli broń pneumatyczną, czarnoprochową oraz amunicję. 25-latek tłumaczył, że jego ojciec jest kolekcjonerem broni.
Adam W. został zatrzymany. Podczas późniejszego przesłuchania przyznał się do postrzelenia dziewczyny. Tłumaczył, że był zdenerwowany, bo młodzi ludzie zachowywali się wulgarnie i grozili mieszkańcom śmiercią. Mężczyzna przekonywał, że nie chciał nikogo zranić, a jedynie przestraszyć.
W wyniku późniejszych mediacji Adam W. zawarł ugodę z jednym z pokrzywdzonych. Kiedy sprawa trafiła na wokandę, przyznał się i wyraził skruchę. Wypłacił młodym ludziom niewielkie zadośćuczynienia. Za narażenie zdrowia i życia młodej kobiety, Adamowi W. groziło do 5 lat więzienia. Za to oraz posiadanie amunicji został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata.
Do tego należy doliczyć 2 tys. zł grzywny oraz 7 tys. zł zadośćuczynienia dla postrzelonej dziewczyny. Wyrok nie jest prawomocny.