Wezbrane wody Wisły cofnęły się wczoraj do koryta rzeki Sanny. Wieczorem strażacy zabezpieczali wały przeciwpowodziowe. Woda zaczęła już przez nie przesiąkać.
Problemy mieli mieszkańcy pobliskiego Borowa w powiecie kraśnickim. Wylała lokalna rzeczka w dorzeczu Wisły. Woda podtopiła dom mieszkalny i drogę z Borowa
do Zaklikowa.
- Zbliża się do nas fala kulminacyjna na Wiśle. Spodziewamy się jej od piątku do soboty. Rzeka podniesie się jeszcze nawet o 60 centymetrów - martwi się Piotr Kowalczyk, rzecznik wojewody. Alarm przeciwpowodziowy obowiązuje już w Annopolu, Józefowie, Łaziskach, Wilkowie, Kazimierzu, Dolnym, Dęblinie, Janowcu, Puławach i Stężycy.
Wczoraj na szczęście było nieco mniej wezwań do lokalnych podtopień, niż dzień wcześniej. Najwięcej zgłoszeń mieli strażacy z Krasnegostawu, Chełma i Lublina. Lubelscy ratownicy musieli ściągać pompę z Kraśnika i poprosić o pomoc ochotników. W stolicy regionu wylała Bystrzyca, podtopiła kilka domów. Niepokój budził niemal całkowicie wypełniony Zalew Zemborzycki, zbiornik retencyjny chroniący Lublin. Na szczęście, tam woda zaczęła opadać.
Kolejarze nie zdołali wczoraj rozpocząć remontu nasypu w Izbicy, który w środę rano runął pod ciężarem przejeżdżającego pociągu towarowego. - Podłoże jest bardzo namoknięte. Udało nam się zebrać dopiero osiem z dziesięciu wykolejonych wagonów - mówi Zygmunt Grzechulski, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Lublinie.
Uszkodzonych jest wiele dróg. - Przegląd zaczniemy w poniedziałek wraz z szacowaniem strat. Można mówić o milionie złotych - mówi Piotr Gajewski z Zarządu Dróg Wojewódzkich. - Rozmyte są korpusy dróg. A to oznacza, że trzeba je rozebrać i zbudować od nowa.
Na Lubelszczyźnie woda podtopiła już około tysiąca gospodarstw.