Nie złamali prawa artyści, którzy w Noc Kultury oświetlili konny pomnik Józefa Piłsudskiego tworząc widok ludzkiego szkieletu na szkielecie konia. Tak uznała policja, która odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie. Piłsudczycy już złożyli zażalenie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– To nie miał być zamach na uczucia – zapewniał Robert Zając, współautor instalacji, którą widać było zaledwie przez jedną noc, ale słychać było o niej przez wiele dni. Głosy oburzenia płynęły z lubelskiego oddziału Związku Piłsudczyków. – To profanacja – mówił Tomasz Dyzma, szef oddziału. A mianem „nieodpowiedzialnej zabawy” określił instalację Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa działający przy wojewodzie.
Komitet zaapelował o „niedopuszczenie w przyszłości do tego rodzaju skandalicznych zachowań”, zaś Piłsudczycy oczekiwali reakcji Ratusza, co współautor dzieła uznał za „próbę cenzurowania wypowiedzi”, a rzeczniczka Ratusza oświadczyła, że „cenzury w Lublinie nie było i nie będzie”.
Oburzeni Piłsudczycy doszli do wniosku, że sprawa podpada pod paragraf mówiący o znieważeniu pomnika, ale policja odmówiła im wszczęcia postępowania. – Opisywane zdarzenia nie noszą znamion przestępstwa – wyjaśnia Anna Kamola z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
– Decyzja jest kuriozalna – komentuje Dyzma. – Już złożyliśmy zażalenie do prokuratury i będziemy składali do skutku. Jeśli to nie pomoże, pójdziemy do sądu.