Przed prokuratorem mogą stanąć artyści, którzy w Noc Kultury oświetlili pomnik Józefa Piłsudskiego tak, że widać było szkielet człowieka na szkielecie konia. Powiadomienie prokuratury rozważa Związek Piłsudczyków. Artystom nie grozi za to nic ze strony Ratusza
"Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności".
Na tak brzmiący art. 261 Kodeksu karnego wskazuje szef lubelskiego oddziału Związku Piłsudczyków, Tomasz Dyzma.
– Sprawę złożenia zawiadomienia analizujemy z prawnikami. Decyzję podejmiemy pod koniec tego tygodnia lub na początku następnego – mówi Dyzma. – Nie zależy nam na pośpiechu, nie jesteśmy grupą krzykaczy i nie występujemy przeciw sztuce, jaka by ona nie była. Ale są rzeczy, których nie wypada czynić w pewnych miejscach lub sytuacjach.
Praca przygotowana przez Pawła Szarzyńskiego i Roberta Zająca z Kolektywu kilku.com to jedna z prezentacji z konkursu „Więcej światła”. Wybierano w nim pomysły na świetlne instalacje, które w Noc Kultury ozdobią miasto. Projekt iluminacji pomnika był jednym z tych zwycięskich.
– To nie jest sam tylko pomnik z brązu i granitu. Została w nim złożona ziemia z pól bitewnych, na których ginęli legioniści – mówi Dyzma, a reakcji na całe wydarzenie oczekuje także od władz Lublina. Ale raczej się nie doczeka.
– Cenzury w Lublinie nie było i nie będzie – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta miasta. I jasno zapowiada, że ci, którzy zatwierdzili takie wydarzenie nie będą stawiani do raportu. – Nie jest naszą rolą oceniać lub ingerować w działalność artystyczną instytucji kultury.
Instytucją odpowiedzialną za Noc Kultury były prowadzone przez miasto Warsztaty Kultury. Ich dyrektor Grzegorz Rzepecki twierdzi, że nie miał żadnych obaw przed pokazaniem instalacji.
– Najgorszą rzeczą, która może nas spotkać w wolnym kraju jest autocenzura i rezygnowanie z dyskursu – stwierdza Rzepecki. – Ta instalacja ani nie obrażała, ani nie miała obrażać niczyich uczuć patriotycznych. Natomiast od odbiorcy zależy poziom refleksji i to, co zauważy w tej instalacji. Można było zauważyć tylko rysunek, ale można było też zadumać się nad meandrami historii XX wieku – dodaje dyrektor Warsztatów Kultury.
Autocenzura w przypadku tego pomnika zadziałała w 2012 r., gdy laser miał oświetlać podbrzusze rzeźby konia, na której posadowiona jest postać Piłsudskiego. Taki plan miał Paweł Hajncel, łódzki artysta, który tłumaczył, że pomnik mającego zapędy mocarstwowe Piłsudskiego jest dla niego gorszący i że przestrzeń publiczna w miastach jest zawłaszczana przez Kościół i lokalnych polityków.
Wycofał się po fali krytyki. Hajncel zasłynął w 2011 r. tym, że na łódzkiej procesji Bożego Ciała biegał między wiernymi w stroju motyla. W trakcie tegorocznej przebrał się za Jezusa.