12 samolotów i 68 tys. hektarów lasów w 18 nadleśnictwach. Leśnicy walczą z chrabąszczem majowym, którego larwy zjadają korzenie drzew. – Na wyeliminowanie tego groźnego szkodnika mamy tylko dwa tygodnie. Zanim samice nie złożą jaj – tłumaczą.
– Zabieg agrolotniczy jest najlepszą formą ograniczenia populacji chrabąszcza – przekonuje dr inż. Andrzej Marzęda, kierownik zespołu ochrony lasu przy Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. – W ciągu dwóch tygodni mamy dokonać oprysku na kilkudziesięciu tysiącach hektarów. Kolejna rzecz to precyzyjna aplikacja, za pomocą aparatury GSP. Poza tym dawka preparatu jest stosunkowo niewielka - 5 litrów cieczy na hektar, z czego środek stanowi tylko 0,4 l.
Od kilku lat stan lasów nie jest najlepszy, zwłaszcza wiosną. Leśnicy tłumaczą to deficytem wody i niekorzystnymi warunkami pogodowymi w okresie wegetacyjnym. Kolejny problem to szkodliwe owady.
– Na pierwszym miejscu są dwa gatunki – mówi dr inż. Marek Kamola, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. – Pierwszy z nich to kornik ostrozębny, który jest groźnym szkodnikiem lasów sosnowych, które w układzie polskich lasów dominują. Drugi to chrabąszcz.
Problem chrabąszcza nie jest nowy, ale z roku na rok narasta. Drzewom szkodzą pędraki. – Najpierw są zjadane drobne korzonki. Później drzewka, a nawet drzewa, są praktycznie pozbawiane części podziemnej. Tego nie widać w lesie, ale odbija się to na drzewostanie – podkreśla dyr. Kamola. – Drzewa chorują i cierpią.
Z pędrakami walka jest trudna, bo niektórych preparatów doglebowych stosować w lesie nie można. – W związku z tym całą uwagę skupiliśmy na walce z imago chrabąszczy – tłumaczy dyrektor RDLP.
I czas rujki, przypadający na maj. – Na wyeliminowanie tego groźnego szkodnika mamy tylko dwa tygodnie – podkreślają leśnicy. Trzeba bowiem uchwycić moment, kiedy samice nie złożyły jeszcze jaj.
Opryski są wykonywane już od kilku dni: z samego rana i jeszcze raz wieczorem. – Po oblocie pszczół, mimo że oprysk nie jest dla nich szkodliwy – zaznacza Kamola.
Stosowany preparat to Mospilan 20 SP.
– Jest to środek owadobójczy, dopuszczony przez ministra rolnictwa zarówno do użytku profesjonalnego jak i nieprofesjonalnych. Można go stosować m.in. w uprawach sadowniczych i warzywnych – tłumaczy Mirosław Nakonieczny z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Lublinie.
W akcję zaangażowanych jest 12 samolotów i cztery lądowiska: Mokre pod Zamościem, Radawiec koło Lublina, Chełm i Biała Podlaska.
Teren, na którym zostanie zastosowany preparat, obejmuje powierzchnie blisko 68 tys. ha lasów. Koszt zabiegów, zaplanowanych wstępnie do 21 maja, to ok. 19,5 mln zł. Po zastosowaniu oprysku nie można wchodzić do lasu. Zakaz obowiązuje 2 tygodnie i dotyczy 18 nadleśnictw.