Wygląda na to, że na Europejskim Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie bardziej zależy prezydentowi Ukrainy niż Polski. Wiktor Juszczenko prawdopodobnie jeszcze dziś wyśle do prezydenta Lecha Kaczyńskiego list w tej sprawie.
Takiemu rozwiązaniu zdecydowanie sprzeciwiły się władze kolegium, które zapowiedziały walkę o autonomię placówki. I o uzyskanie przez nią osobowości prawnej, co pozwoli na jej współfinansowanie przez stronę ukraińską. - Kolegium od początku było tworzone z myślą o zbudowaniu szerszej płaszczyzny kontaktów międzynarodowych niż tylko placówka dydaktyczna. W przyszłości miało się stać uniwersytetem - podkreśla dr Włodzimierz Osadczy, kanclerz EKPiUU.
W lipcu władze kolegium zwróciły się o pomoc do najwyższych władz Polski, z premierem i prezydentem włącznie. Odpowiedź do tej pory nie nadeszła. Szybciej zareagowały władze Ukrainy. - We wrześniu byliśmy na spotkaniu w sekretariacie prezydenta Wiktora Juszczenki - wyjaśnia Osadczy. - Po raz pierwszy w historii strona ukraińska sfinansuje swoich profesorów wykładających w kolegium. A niedługo przyślą nam księgozbiór ok. 3 tys. książek, które trafią do Lublina. - Usłyszeliśmy też, że prezydent Ukrainy przywiązuje do kolegium ogromną wagę. I osobiście zamierza zaangażować się w tę sprawę. Przyśle do prezydenta Kaczyńskiego list w obronie kolegium - dodaje Osadczy. List zostanie wysłany prawdopodobnie jeszcze dzisiaj. Informację tę potwierdziliśmy także nieoficjalnie w ministerstwie nauki.
Za to w połowie września w kancelarii Kaczyńskiego ma się odbyć spotkanie wszystkich zainteresowanych stron, m.in. przedstawicieli uczelni i ministerstwa. - Nie ma możliwości prawnych, żeby kolegium stało się częścią uniwersytetu w Rzeszowie i jednocześnie uzyskało osobowość prawną - mówi Andrzej Śliwka z ministerstwa nauki. - Ale ostateczna decyzja zapadnie na najwyższych politycznych szczeblach.
W kolegium kształci się teraz ok. 200 doktorantów z Polski i Ukrainy.