Obok świeżo wyremontowanej ul. Krańcowej pojawiło się wielkie rozlewisko. Dokładnie przy wjeździe w ul. Dulęby, na samym środku przejścia dla pieszych. Po naszej interwencji Ratusz obiecał zająć się sprawą.
Największe problemy mają niepełnosprawni z pobliskiego Domu Opieki. Wielu z nich porusza się na wózkach inwalidzkich. – To nasza jedyna droga do kościoła. Musimy jechać przez to bajoro, bo naokoło są zbyt wysokie krawężniki – mówi Dariusz Artur Gidziński, mozolnie przedzierając się na elektrycznym wózku przez rozlewisko. – I tak mam dobrze, bo mam wózek terenowy. Prawdziwe problemy mają ci, którzy poruszają się na wózkach przystosowanych bardziej do poruszania się w pomieszczeniach.
Narzekają też kierowcy samochodów. Wjeżdżając na osiedle muszą brnąć przez kałużę. Niejeden kierowca skończył z zalanym silnikiem. Problemy mają też piesi, bo rozlewisko znajduje się dokładnie na przejściu dla pieszych. – Najgorsza jest droga do pracy, rano, gdy jeszcze jest ciemno – skarży się pani Marzena, mieszkanka os. Maki, która kałużę omija idąc skrajem dwupasmówki. – Trzeba chodzić między samochodami.
Wykonawcy nowej nawierzchni niespecjalnie przejmują się bajorem. – Kilka dni temu próbowali rozgarniać wodę szuflami. Nic z tego nie wyszło – mówi Baran.
Sprawą zainteresowaliśmy władze miasta. – Opisywana przez was sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca – przyznaje Mirosław Kalinowski z Ratusza. – Najpierw musimy z bliska przyjrzeć się temu problemowi. Na miejsce pojedzie nasz pracownik. Będziemy też rozmawiać z projektantem ulicy i wykonawcą prac. Sprawdzimy, czyja to wina, o ile można tu mówić o winie. A później zobaczymy, jak można tę sprawę załatwić.