Kolejne spółdzielnie mieszkaniowe decydują się na montaż kamer przy kontenerach na odpady. W ten sposób starają się wymóc na lokatorach prawidłową segregację odpadów. Wiele osób nie przejmuje się segregacją, dlatego papier ląduje w pojemnikach na plastik, a obok wiat śmietnikowych rosną sterty opon.
– Jak ludzie nie będą mieli nad sobą bata, to nie zaczną segregować – stwierdza jeden z mieszkańców lubelskiej ul. Szmaragdowej, gdzie Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kwatera” zamontowała kamery nad kontenerami.
Jedni to chwalą, bo widzą w tym sposób na zdyscyplinowanie sąsiadów, inni wątpią w skuteczność monitoringu.
– Skąd obserwująca nas osoba może wiedzieć, co znajduje się w worku? Równie dobrze mogę mieć w tym worku papier i wyrzucać go do kontenera przeznaczonego na plastik – mówi spotkana tu przez nas mieszkanka osiedla. – Strach mieć takie same worki jak sąsiedzi, bo jeszcze zostaniemy oskarżeni, że to my nie segregujemy – wtrąca jej mąż.
Kamery są też w innych dzielnicach.
– Monitoring w obrębie niektórych wiat śmietnikowych został już zamontowany – przyznaje Sławomir Osiński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Czechów”. – Kamery służą do kontrolowania sytuacji, w których ktoś podrzuca śmieci lub nielegalnie składuje opony – wyjaśnia prezes, ale zastrzega, że nie chce instalować kamer we wnętrzach wiat, bo uważa to za zbędne. – Nie mamy żadnych uprawnień do wydawania mandatów lub innych kar z tym związanych.
– Przydałyby się jakieś środki dyscyplinowania ludzi – stwierdza pan Paweł, mieszkaniec os. Szymanowskiego, który skarży się, że wielu mieszkańców niestarannie podchodzi do segregacji. – Wyrzucają papier lub plastik do niewłaściwych pojemników. Resztki jedzenia lądują w zielonych kontenerach razem z foliowymi workami. Potrzeba więcej edukacji.
Zarządcy nieruchomości sami próbują edukować lokatorów. Spółdzielnia „Czechów” wrzucała do skrzynek na listy informacje o zasadach segregacji. Z różnym skutkiem. – Sam mieszkam na tym osiedlu i widzę, że niektórzy starannie segregują śmieci, inni niestety nie – mówi prezes Osiński.
Władze Lublina twierdzą, że skala problemu nie jest duża.
– Do urzędu nie wpływają skargi od spółdzielni ani wspólnot o nieprawidłowej segregacji odpadów – przekazuje nam Monika Głazik z biura prasowego lubelskiego Ratusza. – Zdarzają się przypadki pozostawiania odpadów obok wiat śmietnikowych. W szczególności odnosi się to do odpadów remontowo-budowlanych, opon samochodowych i zdekompletowanego sprzętu RTV AGD.
Spółdzielcy twierdzą jednak, że jest nad czym popracować. W poniedziałek specjalne spotkanie z władzami miasta zorganizował w tej sprawie Zarząd Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Lublinie.
Pracownicy osiedlowych administracji zwracali uwagę na trudności związane z segregacją. – Omawiano również sprawy związane z ustaleniem rodzaju i minimalnej pojemności pojemników przeznaczonych do selektywnego zbierania odpadów komunalnych, warunków rozmieszczania tych pojemników oraz problemy z lokalizacją pojemników do selektywnej zbiórki – przyznaje Głazik. – Planowana jest organizacja kolejnych takich spotkań.
Nie tylko w Lublinie
• Po kamerę sięgnął niedawno burmistrz Janowa Lubelskiego. – Urządzenie przemieszczamy, aby raz było w jednym miejscu, raz w drugim – mówi Czesław Krzysztoń. – Mamy zgłoszenia od ludzi, którzy byli świadkami jak pod altanę śmietnikową podjechał jakiś samochód i ktoś coś z auta wyrzucał. Takie sytuacje chcemy mieć udokumentowane, żeby później można było namierzyć taką osobę i wystąpić z jakimś roszczeniem.
• Bardziej nietypową metodę wybrała spółdzielnia „Kolejarz” w Białej Podlaskiej, która zarządziła, że na jej osiedlach śmieci można wyrzucać tylko w obecności jej pracownika, wyłącznie w określonych godzinach (od godz. 6.30 do 7.30 oraz od 17 do 18 w dni powszednie, w soboty od godz. 17 do 18). Jej prezes tłumaczyła, że mieszkańcy nie segregują odpadów, więc spółdzielnia obciążana jest karami i musi się jakoś bronić.
(aa, eb)