Nie będzie śledztwa przeciwko miejskim urzędnikom w sprawie zawalenia się w 2017 r. części kamienicy przy ul. Lubartowskiej 45. Prokuratura uznała, że nie doszło tutaj do niedopełnienia obowiązków przez pracowników ZNK.
Było środowe, majowe popołudnie, gdy mieszkańcy kamienicy przy Lubartowskiej 45 usłyszeli huk. W części budynku zawalił się dach, burząc znajdujące się poniżej stropy. Mężczyzna, który siedział w fotelu na drugim piętrze, w jednej chwili znalazł się na parterze.
Spod gruzów wydobyła go specjalistyczna ekipa. Przeżył. Nikt inny nie odniósł obrażeń, nikt inny nie zginął, ale część budynku trzeba było rozebrać.
Oskarżeni w sądzie
Po czterech latach śledztwa prokuratura uznała, że za katastrofę budowlaną odpowiadają dwaj mężczyźni. Jednym z nich jest współwłaściciel kamienicy, na którego zlecenie prowadzono remont w sklepie na parterze budynku.
Drugi oskarżony to właściciel firmy budowlanej, która ten remont wykonywała. Prace, jak ustalili śledczy, nie były zgłoszone do organów administracji budowlanej.
– W trakcie tych prac doszło do zniszczenia wewnętrznej ściany nośnej. To z kolei spowodowało utratę stateczności ściany i skutkowało nieumyślnym sprowadzeniem zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach, czyli zawalenia się tej kamienicy – informowała w grudniu Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Proces oskarżonych rozpoczął się przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód w Lublinie. Kolejne posiedzenie wyznaczono na 23 czerwca.
Rozbiórka kamienicy przy ul. Lubartowskiej w Lublinie. Wideo: archiwum
Urzędnicy bez winy
Niedawno prokuratura uznała, że nie ma podstaw do ścigania w tej sprawie urzędników Zarządu Nieruchomości Komunalnych. Ta miejska jednostka zarządza kamienicą, bo miasto ma w niej udziały.
Śledczy sprawdzali, czy doszło w tej sprawie do „niedopełnienia obowiązków” przez pracowników ZNK. Miałoby ono polegać na niewykonaniu zalecenia z protokołu kontroli kamienicy i zaniechaniu „opracowania ekspertyzy technicznej dotyczącej bezpieczeństwa użytkowania tego budynku”.
Wspomniany protokół z kontroli został sporządzony jesienią 2014 roku. Mówił o tym, że budynek nadaje się do dalszego bezpiecznego użytkowania, ale zawierał też 46 zaleceń dla ZNK. Jednym z nich było opracowanie wspomnianej ekspertyzy technicznej, zwracającej szczególną uwagę na fundamenty, stropy oraz ściany konstrukcyjne”.
ZNK tłumaczył, że opracowanie takiej ekspertyzy dla całego budynku byłoby kosztowne i wymagałoby zgody każdego ze współwłaścicieli kamienicy. Podkreślał też, że budynek pomyślnie przeszedł kontrolę, a kolejne przeglądy potwierdzały, że można go użytkować. To samo zeznała szefowa nadzoru budowlanego.
Ostatecznie śledczy doszli do wniosku, że fakt niewykonania ekspertyzy nie przyczynił się w żaden sposób do zawalenia się części budynku i powstania szkody, bo katastrofa budowlana była wynikiem prowadzonych na parterze robót. Dlatego, w ocenie prokuratury, nie można pociągnąć urzędników do odpowiedzialności i nie ma podstaw do wszczęcia przeciwko nim śledztwa.