Dotychczasowy właściciel, który pozbył się klubu nie chce na razie zdradzać, kto będzie nowym właścicielem Graffiti. Jedno jest pewne, klub przy ul. Piłsudskiego nadal będzie organizował koncerty.
– Przyznaję, że sprzedałem Graffiti. Nie będę w tym momencie ujawniał komu. O wszystkim poinformujemy pod koniec lutego – mówi Dariusz Juda, szef Graffiti. I jedynie dodaje, że nowi właściciele są związani z lubelską sceną muzyczną.
Graffiti zostało sprzedane za 390 tys. zł. Fani dobrej muzyki nie powinni obawiać się utraty jedynego miejsca, gdzie można się wybrać na koncert rockowy czy reggae.
– Profil miejsca pozostaje taki sam, nikt nie będzie rezygnował z koncertów – zaznacza Juda.
Imprezy zaplanowane na najbliższe miesiące na pewno się odbędą. – Chcemy dalej organizować tu koncerty i mamy nadzieję, że nowi właściciele nie zrezygnują z naszych imprez – mówi Albert Pyrgies z agencji Wysoka, który zapraszał na występy Grubsona czy raperów z Molesty.
Klub Graffiti jest najstarszym działającym muzycznym klubem w mieście. Dwadzieścia lat temu założył go Mirosław Olszówka (zmarły w zeszłym roku szef Sceny Ruchu i menedżer grupy VOO VOO).
Przez lata klub stał się miejscem kultowym, nie tylko dlatego, że niemal co rok można tu usłyszeć zespół Kazika Staszewskiego. Graffiti było miejscem pierwszych w mieście imprez techno czy z muzyką hip-hop. Miesięcznie odbywa się tu około 10 koncertów.