Piotr O., zwany „królem oszustów” poczeka na rozpoczęcie swojego procesu do przyszłego roku. Sąd ma kłopoty z dotarciem do poszkodowanej w sprawie kobiety. Rosjanka miała stracić na interesach z O. blisko 10 mln zł.
Finansista z Biłgoraja to jeden z najsłynniejszych przestępców ostatnich lat. Został już skazany za wyłudzenie ponad 40 mln zł. Oszukał m.in. słynnego piłkarza Romario. W 2009 roku skończył odsiadywać wyrok i ponownie wpadł w kłopoty. Trafił do aresztu za oszukanie kilkunastu osób: kolegów, przedsiębiorców, a nawet własnego adwokata.
Jak ustalili śledczy, Piotr. O. pożyczał pieniądze, których nie miał zamiaru oddać. W sumie ponad 3,5 mln zł. O. miał inkasować pieniądze w zamian za obietnice załatwienia różnego rodzaju „interesów”. Według prokuratury, nie wywiązał się z żadnej z obietnic, a pieniędzy nigdy nie oddał. Przed sądem Piotr O. nie przyznaje się do winy.
Niezależnie od tej sprawy, „król oszustów” został oskarżony o wyłudzenie pieniędzy od Galiny V., przedstawicielki jednej z rosyjskich firm. Proces w tej sprawie miał ruszyć w marcu, ale nie udało się ustalić miejsca pobytu poszkodowanej. Wczoraj sytuacja się powtórzyła. Galina V. nie odbiera korespondencji i nie można jej wezwać do sądu. W tej sytuacji sprawę odroczono do lutego 2016 r.
Piotr O. poznał Galinę przez swojego znajomego. Przedstawił się, jako dyrektor brytyjskiej firmy Credex International. Z ustaleń prokuratury wynika, że obiecał jej pomoc w zdobyciu pieniędzy na rozwój firmy. Podjął się załatwienia 24 mln euro kredytu. Według śledczych, zainkasował przy okazji spore pieniądze na pokrycie „kosztów”. W latach 2009- 2011 miał przyjąć równowartość ok. 9,5 mln zł. Według śledczych, kobieta nie dostała kredytu, a dyrektor O. nie oddał pieniędzy.
Piotr O. zaprzecza wszelkim zarzutom. Przekonuje, że Galina V. zarobiła na całej transakcji.
Z akt sprawy wynika, że „król oszustów” zatrudnił się w Credex International kiedy jeszcze siedział w więzieniu. Zdaniem śledczych, spółka nie prowadziła jednak żadnej działalności. O. przekonywał w sądzie, że było inaczej. W brytyjskiej spółce miał zarabiać 100 tys. funtów miesięcznie. Przed sądem Piotr O. zadeklarował jednocześnie, że nie ma żadnego majątku.