Lekarze stwierdzili, że dziecko było brutalnie bite. 26-latek, podejrzany o maltretowanie 2-letniej dziewczynki, nie przyznaje się do winy. Sąsiedzi zauważyli jednak, że dziecko było przestraszone i wyraźnie zaniedbane. Prawdopodobnie nie wróci pod opiekę matki i jej konkubenta
- To dziecko było przestraszone i wyraźnie zaniedbane – mówi mieszkanka osiedla przy ul. Gęsiej w Lublinie. – Wszyscy się tu znamy, ale rodzice tej dziewczynki bardzo rzadko z nią wychodzili. Jeśli już, to tak przemykali. Nie siedzieli z nią – jak inni – na placu zabaw. Chyba tylko raz ich tam widziałam – dodaje kobieta.
– Niedawno był w tej sprawie anonimowy sygnał do opieki społecznej. Może to dlatego ich zatrzymali – komentuje inna.
Paweł G. oraz jego konkubina, 21-letnia Klaudia O., zostali zatrzymani w ostatni piątek. Oboje usłyszeli prokuratorskie zarzuty dotyczące maltretowania 2-letniej córki Klaudii. Posiniaczona dziewczynka trafiła do szpitala. – Klaudia O. usłyszała zarzuty dotyczące znęcania się nad dzieckiem, poprzez brak właściwej opieki i zaniedbywanie dziewczynki – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Pawłowi G. zarzucono znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem.
Matce dziecka grozi do 5 lat więzienia. Paweł G. może spędzić za kratami nawet 10 lat. Według lekarzy badających dziewczynkę, była ona bita twardym przedmiotem o tępych krawędziach. Na jej ciele znaleziono liczne siniaki i otarcia.
– Ustalamy dokładnie, w jaki sposób powstały te obrażenia – dodaje prokurator Kępka. Matka dziewczynki tylko częściowo przyznała się zarzutów. Jej partner zaprzeczył, by kiedykolwiek uderzył dziecko. Paweł G. przyznał tylko, że zdarzało mu się krzyczeć na dziewczynkę. Klaudia O. jest obecnie pod dozorem policji. Jej partner trafił na 3 miesiące do aresztu.
26-latek mieszkał na osiedlu w rejonie ul. Gęsiej. Pracował w sklepie, ale jak ustaliliśmy, niedawno stracił posadę. W lutym do mężczyzny wprowadziła się 21-letnia Klaudia O. wraz ze swoją córką. Kobieta przyjechała do Lublina z województwa świętokrzyskiego. W mieszkaniu pary nie było żadnych policyjnych interwencji. Nie byli również pod opieką służb socjalnych.
Koszmar ich dziecka udało się przerwać dzięki reakcji postronnego świadka. Osoba ta zauważyła siniaki na twarzy dziewczynki. Powiadomiła o sprawie pracowników ośrodka pomocy społecznej. W piątek w asyście policjantów odwiedzili oni mieszkanie na Węglinie. U dziecka stwierdzono liczne obrażenia. Dziewczynka trafiła do szpitala, a jej opiekunowie do celi. Śledczy skierowali już do sądu rodzinnego wniosek o ustanowienie zastępczej opieki nad dzieckiem.
– Jeśli mamy podejrzenia dotyczące stosowania przemocy wobec dziecka, konieczne reagujmy – apeluje nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Nawet jeśli nie mamy stuprocentowej pewności, warto zgłosić sprawę, żeby pracownicy socjalni lub policja mogli sprawdzić sytuację w danej rodzinie. Możliwe, że w ten sposób uratujemy czyjeś zdrowie lub życie.
Sprawą młodej pary z Węglina zajmuje się Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe. Na obecnym etapie postępowania śledczy nie ujawniają, jak Paweł G. i jego partnerka tłumaczyli swoje zachowanie wobec dziecka.